Takie miałem wrażenie, wychodząc z Sądu Rejonowego w Gdańsku po rozprawie przeciwko Ani i Andrzejowi Kołakowskim, oskarżonym o to, że 30 maja ub.r. wraz ze swoimi dziećmi siedli na trasie parady równości i stawiając bierny opór, zatrzymali (na chwilę) tęczowy pochód LGBT.
W sądzie małżonkowie (odznaczeni za działalność opozycyjną w stanie wojennym) przyjęli genialną linię obrony, cytując manifesty klasyków światowego ruchu gejowskiego. Wyłaniający się z nich obraz hedonistycznego świata – na zmianę to bawił, to przerażał. Logiczne wywody dwojga prawych i inteligentnych ludzi chyba wywarły wrażenie na sympatycznej pani sędzi. Nawet świadkowie policjanci wydawali się zażenowani. 22-letni student Jakub Kardaś, który owego dnia przechodził akurat obok i dosiadł się do Kołakowskich, to – mam nadzieję, zwiastun powrotu do normalności.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Lech Makowiecki