Normana Daviesa polubiłem za „Zaginione królestwa”, przystępnie opisuje w nich dzieje dawnych państw, które mimo okresu świetności z różnych powodów nie przetrwały do naszych czasów, co unaocznia, że nic nie jest wieczne, dane raz na zawsze. Że o wolność i świat wartości należy nieustannie zabiegać, a gdy trzeba – walczyć. Zawsze uważałem, że historia winna być w szkole najważniejszym przedmiotem, gdyż znając przeszłość, łatwiej można przewidzieć nadchodzące zagrożenia, poza tym natura człowieka się nie zmienia. Bardzo dziwi mnie, że biegli w opisywaniu dawnych wieków historycy nie potrafią dostrzec końca naszej cywilizacji. Ani Davies, ani skumplowani z nim magistrowie historii (Tusk, Komorowski, Schetyna) nie biją na alarm, widząc zalewające Europę islamskie tsunami czy hybrydowe gry imperialnej Rosji. Trudności z kojarzeniem?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Lech Makowiecki