Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Sprawa sędziego musi być wyjaśniana jawnie

Nie wiemy, czy sędzia Wojciech Łączewski rzeczywiście chciał się włączyć w działania przeciwko demokratycznie wybranej władzy.

Nie wiemy, czy sędzia Wojciech Łączewski rzeczywiście chciał się włączyć w działania przeciwko demokratycznie wybranej władzy. Należy mieć nadzieję, iż instytucje państwa nie będą zajmować się jego sprawą równie opieszale, jak kiedyś aferą prezesa Sądu Okręgowego w Gdańsku, który był gotów manipulować pracą swoich podwładnych, byle tylko pilnować interesu ówczesnej partii władzy. Trudno bowiem nie odnieść wrażenia, że ewentualna sprawa Łączewskiego może być kroplą, która przepełni obywatelską czarę goryczy wobec postawy środowiska sędziowskiego po 1989 r. Czy można dziwić się ponad połowie Polaków, która nie ufa w sprawiedliwe wyroki sądów? Tak, to nie przesada – z badań społecznych wynika, iż większość z nas nie spodziewa się po przedstawicielach Temidy uczciwości i rzetelności. Ale jak może być inaczej, skoro na szczytach sądowniczej hierarchii ciągle tkwią ludzie zamieszani w terroryzowanie Polaków w czasach komunizmu. Jedną z twarzy Trybunału Konstytucyjnego jest sędzia doradzająca zbrodniarzowi komunistycznemu Czesławowi Kiszczakowi. W Sądzie Najwyższym mamy pana sędziego Sobczaka, który skazał człowieka na więzienie za to, że rozgłaszał informacje o niedogrzaniu pomieszczeń, w których przetrzymywani byli internowani opozycjoniści. Jak do takich ludzi mieć szacunek? Jak ufać w ich przyzwoitość i uczciwość? Ktoś może powiedzieć: to jednostki, większość to porządni, prawi ludzie. Uwaga numer jeden – informacje o przeszłości wymienionych wyżej sędziów zostały ujawnione niedawno. A to oznacza, że ciągle nie mamy rzetelnej wiedzy o dokonaniach tuzów środowiska sędziowskiego w czasach PRL. Trudno przesądzić, że chodzi rzeczywiście tylko o jednostki. Po drugie – dlaczego rzesze „prawych i uczciwych” polskich sędziów akceptują w swoich szeregach jednostki zdolne do wsadzania niewinnych ludzi za kraty, byle tylko przypodobać się władzy? Dlaczego z doradcy zbrodniarza komunistycznego uczyniono autorytet zdolny do orzekania o zgodności nowego prawa z konstytucją? Czy sędziowie z taką odrażającą przeszłością mogą być w ogóle wynoszeni na szczyty kariery? Okazuje się, że w Polsce jak najbardziej tak. A to oznacza, że problemem są nie tyle  „czarne owce z komunistyczną przeszłością”, ile powszechne przyzwolenie środowiska sędziowskiego nie tylko na akceptowanie, ale wręcz hołubienie ludzi uwikłanych w system zniewalania Polaków. Szybkie i jawne wyjaśnianie ewentualnej sprawy sędziego Łączewskiego może zachęcić Polaków do stanowczego domagania się gruntownych zmian w sądownictwie. Dzisiaj ten postulat – choć powszechnie podzielany – nie jest głośno artykułowany z powodu niewiary w możliwość skutecznego oczyszczenia wymiaru sprawiedliwości z ludzi niegodnych, niedających rękojmi uczciwości. Jest szansa, by to zmienić.

 



Źródło: Gazeta Polska

Katarzyna Gójska-Hejke