PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Naprawdę tajni współpracownicy SB

Ważne orzeczenie Sądu Najwyższego. Sędziowie przypomnieli sądom niższych instancji, jak w zgodzie z przepisami rozstrzygać o tajności współpracy konfidentów bezpieki.

Jason Morrison  freeimages.com
Jason Morrison freeimages.com

Ważne orzeczenie Sądu Najwyższego. Sędziowie przypomnieli sądom niższych instancji, jak w zgodzie z przepisami rozstrzygać o tajności współpracy konfidentów bezpieki. Do tej pory zapadło wiele wadliwych prawomocnych wyroków na korzyść donosicieli.


W piątek Sąd Najwyższy zajmował się procesem autolustracyjnym lokalnego samorządowca Mieczysława Cynarskiego z Podkarpacia. Był on kandydatem na radnego w 2010 r. w Strzyżowie z miejscowego komitetu wyborców.

Według Instytutu Pamięci Narodowej Mieczysław Cynarski został zarejestrowany przez Służbę Bezpieczeństwa w latach 1982–1990 jako TW „Profesor”. Fakt ten ujawnił w książce poświęconej historii Strzyżowa pracownik naukowy Uniwersytetu Rzeszowskiego prof. Józef Nowakowski. Po tej publikacji zaprzeczający faktom z przeszłości Cynarski wniósł do IPN-u wniosek o autolustrację. Według akt dotyczących zwerbowania TW „Profesor” motywacją jego pozyskania była potrzeba zdobycia przez tajne służby PRL-u informacji o członkach zdelegalizowanej wówczas Solidarności. Dokumenty IPN-u wskazują, że TW miał donosić na działaczy „S”, w tym na nauczycielkę, która na ścianach szkolnej klasy zawiesiła symbole Polski Walczącej. Jak wynika z akt IPN-u, donosy TW „Profesora” wykorzystywano do innych spraw operacyjnych.

Pełnomocnik lustrowanego utrzymywał w procesie, że Cynarski, będąc dyrektorem liceum w Strzyżowie w latach 80., udzielał wprawdzie informacji SB, ale nie jako tajny współpracownik, lecz jako dyrektor placówki oświatowej. Według adwokata miała o tym świadczyć jawność kontaktów z funkcjonariuszami SB, którzy odwiedzali dyrektora liceum w jego gabinecie, o czym wiedzieli zatrudnieni w tej szkole nauczyciele. A tajność kontaktów z bezpieką PRL-u to jeden z pięciu wymogów uznania, że w danym wypadku faktycznie miała miejsce tajna współpraca. W procesie lustracyjnym Sąd Okręgowy w Rzeszowie przyjął linię obrony Cynarskiego. Uznał, że oskarżony złożył zgodne z prawdą oświadczenie lustracyjne, bo jego kontakty nie były tajne. Sąd Apelacyjny w stolicy Podkarpacia uprawomocnił orzeczenie korzystne dla lustrowanego. Tymczasem Sąd Najwyższy, rozpatrując złożoną przez Prokuratora Generalnego skargę kasacyjną na ten wyrok, uznał rozstrzygnięcia sądów z Rzeszowa za niedopuszczalne.

Rozumienie kryterium tajności współpracy na korzyść lustrowanego nie ma żadnego pokrycia w ustawie lustracyjnej, jak i orzeczeniach Trybunału Konstytucyjnego

uznał SN, uchylając wyroki i nakazując ponowne zbadanie sprawy.
 

Współpraca z bezpieką PRL-u nie może być uznana za tajną tylko wówczas, jeśli donosiciel ujawniał, co przekazał organom bezpieczeństwa przed tymi osobami, których donosy dotyczyły i którym mogły zaszkodzić. Tutaj ta sytuacja nie miała miejsca

– przypomnieli sędziowie SN.

O tym, że współpracy Cynarskiego ze Służbą Bezpieczeństwa w żaden sposób nie można nazwać jawną podkreślał w sądzie prokurator z pionu lustracyjnego IPN-u Jacek Wygoda, który wykazał w procesie zatajenie przez Cynarskiego w oświadczeniu lustracyjnym faktu współpracy z SB.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Maciej Marosz