W demokracji jest rzeczą naturalną, że jedni wybory wygrywają, a drudzy przegrywają. Przegrani przeczekują jedną lub dwie kadencje w opozycji i – gdy konkurencja się wypali – mogą odzyskać władzę. Każdy, kto obserwuje wściekły atak tandemu PO-Nowoczesna na legalnie wybranego prezydenta i rząd, widzi, że z obroną demokracji nie ma to nic wspólnego. Tak desperacko działa tylko zapędzona w ślepy zaułek mafia broniąca swoich interesów. Utracone wpływy i synekury można jakoś przeboleć. Gorzej z odpowiedzialnością za przestępstwa gospodarcze i przeciw własnemu państwu. Skala korupcyjnego draństwa wyjdzie na jaw przy śledztwie w sprawie zamiatanych do tej pory pod dywan afer. A do wyjaśnienia jest jeszcze smoleńska zdrada.
I to jest wytłumaczenie tej histerii pod nazwą KOD. Akcja delegalizacji (z pomocą Brukseli) polskiego rządu i PiS trwa...
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Lech Makowiecki