Czekają nas, Polaków ze Wschodu, zmiany w ustawie o Karcie Polaka. Ten dokument przyznawany jest od ośmiu lat osobom z polskim pochodzeniem i stał się kompromisem pomiędzy repatriacją do historycznej ojczyzny a nadaniem obywatelstwa. Warto jednak się zastanowić, czy jest on elementem odrodzenia polskości, czy też ma wymiar jedynie praktyczno-wizowy.
Wraz z początkiem wydawania Karty Polaka na Ukrainie polskie środowisko w tym kraju otrzymało dodatkowy bodziec, by głębiej poznać kulturę swoich przodków. Chociaż warto wiedzieć, że większość możliwości związanych z posiadaniem owego dokumentu była dostępna już wcześniej. Przed 2008 r. młodzież tak samo wyjeżdżała do Polski na stypendia finansowane przez polski rząd, a przed wejściem Polski do Unii Europejskiej Polacy z Ukrainy w ogóle nie potrzebowali wizy, żeby wjechać do kraju przodków. Jednak dopiero po uchwaleniu ustawy o Karcie Polaka wykorzystanie tychże możliwości zostało niejako usystematyzowane. Stworzono tym samym instrumenty do kształtowania mocnego polskiego lobby na terenach Ukrainy, Litwy i Białorusi, a także (choć w mniejszym stopniu) w innych republikach byłego ZSRS.
Uciążliwe procedury
W ciągu ostatnich ośmiu lat Karta Polaka stała się jednym z najbardziej pożądanych dokumentów, o jakie ubiegają się na Ukrainie osoby polskiego pochodzenia. Czynią to, nie zważając na trudy, jakie stanowi rozmowa z konsulem warunkująca jej otrzymanie. A przypomnijmy – przygotowania do tej rozmowy to mozolne szperanie w archiwach, uczenie się często na nowo polskich tradycji, niejednokrotnie różniących się od regionalnych tradycji środowiska polskiego na Ukrainie, poznawanie zawiłości poprawnej polszczyzny i walka z biurokracją urzędów konsularnych. Co jednak ważne, liczba osób chętnych do otrzymania Karty Polaka nie tylko się nie zmniejsza, lecz wydaje się stale rosnąć.
Wdrożenie ustawy o Karcie Polaka zaowocowało rozbudowaniem struktur działalności środowiska polskiego. Przy organizacjach społecznych powstały punkty nauczania języka polskiego, które specjalizują się w przygotowaniu do „egzaminów” – pomyślnej rozmowy z konsulem. W wielu miastach Ukrainy do „egzaminu” na dołączyły się nawet komercyjne struktury, czerpiące korzyści materialne z przygotowania chętnych.
Podsumowując ten relatywnie krótki okres, od kiedy „armia posiadaczy” Kart Polaka zwiększyła się do blisko 150 tys., można powiedzieć, że wdrożenie ustawy miało podwójny wymiar i podwójne znaczenie. Po pierwsze sprzyjało odrodzeniu polskości. Po drugie przyniosło posiadaczom tego dokumentu realne korzyści materialne. To nie tylko możliwość otrzymania rocznej wizy do Polski bez wymaganego zaproszenia czy brak obowiązku wykupowania ubezpieczenia na czas pobytu w Polsce. To także – co stało się popularne w ostatnich dwóch latach – składanie podania o kartę stałego pobytu na podstawie wydanej Karty Polaka.
Karta się zmieni
W tym miejscu należy przypomnieć, że już w najbliższym czasie rząd Prawa i Sprawiedliwości ma uprościć procedury związane z przyznawaniem karty. Według założeń, które już wkrótce trafią do marszałka Sejmu, formalności mają zajmować nie więcej niż rok, a wystawianiem dokumentu mają się zająć wojewodowie. Posiadacz karty zyska nie tylko możliwość dofinansowania choćby kursów zawodowych czy wynajmu mieszkania w Polsce, ale także gwarancję dostępu do polskiej opieki socjalnej.
Korzystając z dobrej woli polskich parlamentarzystów, którzy zgodzili się ponownie pochylić nad ustawą o Karcie Polaka, warto pamiętać, że nie wszyscy będą mogli skorzystać z przywilejów, które daje posiadanie dokumentu. Ze względu na złą sytuację finansową większość posiadaczy karty w ogóle nie odwiedzi kraju swoich przodków. Nie łudźmy się – dla większości osób ze starszego pokolenia priorytetem będzie zapewnienie tej możliwości swoim dzieciom. Z tego powodu zmiany w ustawie powinny uwzględnić interesy także tych biernych posiadaczy dokumentu. Należałoby stworzyć instrumenty, które poprawią sytuację w miejscach ich zamieszkania, czyli we Lwowie, w Winnicy czy Nowogródku. Co mam na myśli? Chodzi na przykład o stworzenie procedury zobowiązującej konsulów wizowych do przyjmowania bez kolejki wniosków osób z Kartą Polaka. Owszem, większość placówek rozumie potrzeby środowiska polskiego i wychodzi naprzeciw jego oczekiwaniom, ale to wciąż wymaga dodatkowych starań, często wielokrotnego telefonowania i przypominania się pracownikom polskich służb dyplomatycznych. Te z kolei nie są w żaden sposób zobligowane do przyjmowania bez kolejki wniosków od swoich rodaków z Kartą Polaka.
Redukcja beneficjentów
Czy na zainteresowanie Kartą Polaka będzie miało wpływ zapowiadane od półtora roku przez ukraińskie MSZ zniesienie wiz do Unii Europejskiej? Cóż, jeżeli nawet wpłynie, to w stopniu znikomym, bowiem bezpłatna wiza jest tylko jednym z aspektów, które pobudzają Polaków do ubiegania się o ten dokument.
Czy warto zredukować liczbę potencjalnych posiadaczy Karty Polaka? Na pewno nie przez sztuczne ograniczanie wydawania ich w krajach, w których mieszkają Polacy pozostający poza ojczyzną przodków. Czy ograniczyć wydawanie Kart Polaka osobom, które nie mają polskiego pochodzenia, ale w jakiś sposób „zasłużyły na nią”? Na pewno tak. Można to zrobić, wydając decyzję o wystawieniu dla takich osób „opinii o zasługach” wyłącznie po przegłosowaniu takiegoż wniosku przez zarządy Związku Polaków na Ukrainie i Forum Organizacji Polskich. Można też pójść jeszcze dalej i w ogóle zaprzestać wydawania Kart Polaka osobom bez pochodzenia polskiego.
Ustawę o Karcie Polaka uroczyście podpisał w 2007 r. śp. prezydent Lech Kaczyński. Stało się to podczas III Zjazdu Polonii i Polaków z Zagranicy. Jest rodzajem kompromisu pomiędzy repatriacją do historycznej ojczyzny a nadawaniem obywatelstwa polskiego. Stało się tak dlatego, że we wszystkich krajach objętych ustawą o Karcie Polaka posiadanie podwójnego obywatelstwa jest sprzeczne z prawem. Karta Polaka to też setki milionów złotych wydanych na wyższe wykształcenie osób polskiego pochodzenia i kolejne setki tysięcy na wsparcie wizowe dla posiadaczy tego dokumentu.
Za całą pomoc udzieloną przez państwo polskie posiadaczom kart serdecznie dziękujemy.
Jerzy Wójcicki jest redaktorem naczelnym miesięcznika „Słowo Polskie” i prezesem działającego na Podolu Stowarzyszenia „Kresowiacy”. Mieszka w Winnicy na Ukrainie.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jerzy Wojcicki