Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Męczy mnie ta ściema

Hipokryci, skończcie już to fałszywe zawodzenie o końcu demokracji. Awantura, którą urządzacie, to jest dopiero zamach. Zamach na inteligencję Polaków.

Hipokryci, skończcie już to fałszywe zawodzenie o końcu demokracji. Awantura, którą urządzacie, to jest dopiero zamach. Zamach na inteligencję Polaków. Gdy przez osiem lat byliście u władzy, problemy zwykłych ludzi były wam obce. Gdy was od władzy obywatele odsunęli, nawołujecie do wychodzenia na ulicę. W imię obrony waszych stołków i w ramach konkurowania o względy swoich panów.

Marsz sytych. Patrząc na zdjęcia uczestniczących w manifestacji tzw. Komitetu Obrony Demokracji polityków, dziennikarzy i celebrytów, tak właśnie można by ją nazwać. Marsz sytych, nieumiejących zaakceptować rzeczywistości, w której zostali oderwani od stołków, pieniędzy i wpływów. Skończyło się dla nich osiem tłustych lat, więc postanowili poprzez manipulację częścią obywateli urządzić w Polsce awanturę. Powód jest prosty: demokracja jest wtedy, gdy oni są u władzy, więc teraz, gdy ją stracili, muszą wmówić obywatelom, że demokracja się skończyła. Oni nie idą sami, z nimi idą ludzie, którzy dali sobie wmówić, że złamanie konstytucji przez PO przy obstawianiu składu Trybunału Konstytucyjnego to był drobiazg, ale gdy PiS tę decyzję unieważniło, wówczas już jest skandal. Ludzie, którzy jeszcze nie zrozumieli, że są dziś tak samo wykorzystywani, jak byli przez osiem lat rządów PO. Odebrano im emerytury, wydłużono wiek emerytalny, podwyższono podatki. Mimo to oni dziś razem z politykami PO i jej kopią, Nowoczesną, maszerują w obronie nowego świętego – sędziego Andrzeja Rzeplińskiego (oraz interesów jego kolegów).

Połączeni mafijnym dealem

Co łączy dziś partię, której politycy idą w marszu KOD? Wspólne interesy i nienawiść do Jarosława Kaczyńskiego. To drugie daje emocjonalne paliwo, dzięki któremu są w stanie manipulować częścią opinii publicznej, a to pierwsze daje motywację, by bez oporów przekraczać kolejne granice. Moralne, polityczne, zdroworozsądkowe. Miesiąc rządów PiS-u minął i mieliśmy już: porównania PiS-u do NSDAP, działań rządu do rewolucji bolszewickiej, a nawet wezwania do podpalenia siedziby partii rządzącej. Politycy zgromadzeni na marszach KOD u są jak środowiska mafijne, które gdy są realnie zagrożone – spotykają się i zaczynają działać wspólnie, z determinacją i agresją, które mają pomóc jak najszybciej odzyskać utracone wpływy. Wtedy stare waśnie i różnice zdań się nie liczą, bo zasada w takich środowiskach jest jedna: It’s just a business (to tylko biznes).

Na to wszystko nakłada się kampania wyborcza. Tak, dla PO i Nowoczesnej wciąż ona trwa. PO ma dwie: wewnętrzną między Grzegorzem Schetyną a Tomaszem Siemoniakiem i zewnętrzną o rząd dusz z Ryszardem Petru. W tej pierwszej politycy PO ścigają się na radykalizm, kto ostrzej zaatakuje PiS. W drugiej rozgrywce Petru stara się rozpocząć nowy rok od ugruntowanej pozycji lidera opozycji. W tym celu porzucił wszelkie pozory merytorycznej opozycji. To dlatego PO emituje spot za spotem, mimo że kampania wyborcza dawno się skończyła, a Petru prawie okupuje studia telewizyjne i radiowe, a sprzed kamery nie odchodzi nawet na moment.

Sto dni wrzasku

Czy ktoś jeszcze pamięta wypowiedzi, że Sejm będzie zwariowany, gdy Ruch Kukiza znajdzie się w jego składzie? Dziś okazuje się, że klub Kukiz’15 jest najbardziej merytoryczną opozycją, a liderami politycznego oszołomstwa są Henryka Krzywonos i wspomniany Ryszard Petru. Ktoś jeszcze pamięta jego obietnicę z końca października? Cytuję: „Musimy stworzyć silny klub parlamentarny i silną opozycję, merytoryczną, a nie totalną, wobec Prawa i Sprawiedliwości jako rządu […], jeśli chodzi o dobre ustawy, możemy współpracować i z Platformą, i z PiS-em, i z Pawłem Kukizem”. Ktoś pamięta identyczne deklaracje ze strony PO? Tak, były. Cytuję: „Będziecie mieli opozycję. Nie taką totalną, jak wy byliście, nie będziemy mówić, że Polska przestała być Polską, na to nie liczcie”. To Ewa Kopacz z 12 listopada. Dwa dni wcześniej Grzegorz Schetyna zadeklarował: „Wygrali wybory, szanuję wybory demokracji. Ten rząd będzie miał 100 dni spokoju, bo są pewne zasady, które szanujemy”. Przypominam te słowa, ponieważ obietnice te zostały złożone cynicznie, tak jak teraz równie cyniczne jest nakręcanie spirali, by większość obywateli nie patrzyła na politykę w kategoriach racjonalnych, by władza nie była oceniana poprzez fakty i działania, a poprzez emocje.

Po wyborach 25 października byłem ciekawy, jak Platforma odnajdzie się w nowej sytuacji po dwóch kadencjach rządów de facto antyobywatelskich. Pamiętamy też, że oprócz licznych wydarzeń każących rzeczywiście martwić się o poziom demokracji (przejęcie krytykującej rząd gazety, co ustalał pod śmietnikiem vis a vis Sejmu rzecznik rządu Paweł Graś i wydawca „Rzeczpospolitej” Grzegorz Hajdarowicz, tłumienie opozycyjnych manifestacji czy inwigilacja opozycji i dziennikarzy), Platforma zasłynęła rządami, w czasie których kosztem społeczeństwa realizowano interes wąskich grup interesów. Dziś okazuje się, że jako opozycja PO nie zmieniła się ani trochę. Dalej chce reprezentować tzw. układ, tyle że dziś musi o rolę rzecznika tego układu konkurować z Ryszardem Petru. Nie jest to proste, skoro nawet „Gazeta Wyborcza” na okładce-plakacie wzywającej do wyjścia na ulicę, wśród „twarzy protestu” nie umieściła nikogo z polityków PO, a Petru był na pierwszym planie.

Kierownik i „ludzie z góry”

Na jednej z taśm Jan Kulczyk mówi, że jeśli uda mu się deal z Donaldem Tuskiem, dotyczący sprzedaży Ciechu, to „dyskretni ludzie z góry” będą wiedzieli, że to on dogaduje się z „kierownikiem”. Kogo miał na myśli, Kulczyk już nam nie powie. Łatwo jednak zrozumieć, że to właśnie o bycie rzecznikiem „dyskretnych ludzi z góry” toczy się rozgrywka w obozie opozycji. Można to przełknąć, w końcu taka jest polityka, gorzej jednak, że używani są w niej zwykli obywatele. Na czym skończy się odbywający się na naszych oczach taniec nienawiści – nie wie nikt.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Samuel Pereira