Po przejęciu władzy Lenin wytyczył ścieżkę ateizacji Rosji. Do 1943 r. miało już nie być ani świątyń, ani księży. Kościoły pozamieniano na muzea, magazyny, stajnie itp., a duchownych zabijano lub zsyłano do gułagu. Gdy w 1941 r. Niemcy stanęli pod Moskwą i kres Sowietów zdawał się nieunikniony, na mocy zarządzenia Stalina powypuszczano z obozów księży i zakonników, kościoły znów otwarto, a cudowna ikona Matki Bożej Kazańskiej wożona była wzdłuż linii frontu – od Leningradu po Stalingrad. Rozkazy wodza kończyły się słowami: „Z Bogiem!”. Po wojnie wszystko wróciło do „normy”...
W dzisiejszej Polsce rozdział państwa od Kościoła wykorzystywany jest przez środowiska lewackie do bezpardonowej nagonki na Kościół. Uczestniczyła w tym również „nieklękająca przed księdzem” Platforma. Mainstreamowe media wynajdują i pompują coraz to nowe „zbrodnie” kleru. W jak rozpaczliwej sytuacji musi zatem być Ewa Kopacz, że odwołując się do Dekalogu i chrześcijańskiego miłosierdzia, próbuje zakwaterować po parafiach muzułmańskich imigrantów? Ten nieudolny rząd od początku chciał przerzucać swoje obowiązki na samorządy i Kościół... Za co my im płaciliśmy?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Lech Makowiecki