W jednym z gorzowskich ogólniaków odbył się protest przeciwko zakazowi sprzedaży niektórych produktów w szkolnym sklepiku. Licealiści wskazywali, że część z nich jest pełnoletnia, a zatem mają prawo napić się kawy czy zjeść drożdżówkę. W formie protestu wystosowano ogólnopolską petycję. Warto zapytać, o co w tym wszystkim chodzi. Otóż posługując się szczytnym hasłem. mówiącym o walce z nadwagą i otyłością wśród młodzieży, przegłosowano w Sejmie nowelizację ustawy o bezpieczeństwie żywności i żywienia, która wskazuje, jakie produkty wolno sprzedawać w szkolnym sklepiku. Można z politowaniem pokiwać głową np. nad wymogiem słodzenia wszystkiego miodem, że podane w nowelizacji procentowe zawartości substancji w produktach są niemożliwe do spełnienia. I nie przejmować się faktem, że tysiące szkolnych sklepików, które dobrze współpracowały z rodzicami i dyrekcjami szkół zostaną zamknięte.
Jednak należy się zastanowić, jak to jest, że jedna z firm, która powstała raptem w marcu tego roku, z kapitałem 5 tys. zł, jest gotowa zainstalować automaty, które zastąpią tysiące upadłych sklepików. Projekt nowelizacji zgłosił poseł Polskiego Stronnictwa Ludowego Jan Bury…
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Ryszard Kapuściński