Od pewnego czasu daje się zaobserwować w warszawskim ratuszu pewien trend, jeśli chodzi o kierunek rozbudowy miasta. Nowy szef Zarządu Dróg Miejskich jest prawdziwym fanem ścieżek rowerowych i chodników. Kierowców jakoś nie lubi. Znane są plany likwidacji przejść podziemnych pod ruchliwym rondem Dmowskiego i zastąpieniem ich… zebrami. Ponoć dla bezpieczeństwa starszych osób. Stołeczni planiści chcą również zwężenia innej przelotówki, czyli alei Jana Pawła II do dwóch pasów w każdą stronę, by zaoszczędzony teren przeznaczyć na ścieżki rowerowe. Podaje się przykład Paryża i innych stolic UE, gdzie poruszanie się w centrum faktycznie odbywa się po bardzo wąskich ulicach. Zapomina się jednak, że miasta te z reguły mają po kilka obwodnic, gęstą sieć metra i parkingi miejskie co krok. Zanim więc w Warszawie również będzie się prześladować zmotoryzowanych i skazywać ich na gigantyczne korki, to najpierw zbudujmy to, co trzeba. Jak na razie to Warszawa ma pół obwodnicy i kawałek metra. Za mało, aby realizować marzenia nawiedzonych ekoaktywistów, czyli zamieniać miasto w komunikacyjny koszmar.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Igor Szczęsnowicz