„Jak można budować zaufanie, słuchać Polaków i rozumieć Polaków z głównym doradcą, który na ręce nosi zegarek za 37 tys. zł? To niemożliwe”. Tak Paweł Zalewski podsumowuje decyzję Ewy Kopacz o wystawieniu byłego spin doktora Prawa Is prawiedliwości ministra Michała Kamińskiego na drugim miejscu podwarszawskiej listy PO. Były europoseł wybrał sobie idealny czas na krytykę szefowej, szczególnie że jego zdanie podziela również aparat partyjny.
To oczywiste, że Zalewski gra pod siebie. Zanim Michał Kamiński znalazł się przed nim na tej samej liście w tzw. obwarzanku warszawskim, polityk nie wychylał się z krytyką ministra i nie wypominał mu kontroli CBA, która wykazała na ministerialnym reku niezadeklarowany czasomierz. Teraz, gdy politycy PO w prywatnych rozmowach nie ukrywają wściekłości na kształt list, w tym i na samego Kamińskiego, Zalewskiemu jest na rękę być ich rzecznikiem, bo nie ma nic do stracenia. Z list nie wyleci, a ma okazję pokazać się jako „patriota Platformy” i tak uzyskać lepszy wynik niż przyjaciel Kopacz i dostać się do Sejmu. My za to mamy przedsmak wojny w PO, która wybuchnie po wyborach.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira