Opróżnienie kasy Kancelarii Prezydenta i wykorzystanie orędzia narodowego, by skierować je jedynie do własnych wyborców. Tak zakończyła się prezydentura Bronisława Komorowskiego. Wierność kasie i preferencjom partyjnym. Możemy powiedzieć, że na odchodne pokazał dobitnie i do bólu, o co mu tak naprawdę w polityce chodziło. „Bronek znowu się pomylił i zamiast odejść z klasą, to odszedł z kasą. Niby tylko jedna litera, a jaka różnica” – niezwykle celnie podsumował pożegnanie Komorowskiego poseł Leszek Dobrzyński. Tej klasy nigdy nie było zbyt wiele, szczególnie w kampanii prezydenckiej. To jednak środowisko Komorowskiego przez lata promowało swój wizerunek jako obozu zgody i pojednania. Dziś on sam w orędziu nawet nie wymienił imienia i nazwiska następcy. A co ciekawe, druga osoba w państwie, marszałek Małgorzata Kidawa-Błońska na zaproszeniach na zaprzysiężenie swoje nazwisko wpisała, nowego prezydenta nie. Takie momenty paradoksalnie są niezwykle istotne dla oceny rządów PO. Dzięki nim widzimy prawdziwą twarz partii, której chodzi wyłącznie o dwie rzeczy. O stanowiska i kasę.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Samuel Pereira