Kumpel Bronisława Komorowskiego i prominentny polityk PO Janusz Palikot zaproponował w czasach rządów PiS‑u, by wprowadzić ustawę zobowiązującą prezydenta i premiera do przedstawiania informacji o stanie ich zdrowia, zwłaszcza psychicznego.
Może na taki pomysł Palikot z Komorowskim wpadli podczas jednej z biesiad urządzanych z okazji polowań? Może na popijawce w rosyjskich lasach, gdzie do leśniczówki zawitali funkcjonariusze moskiewskich służb i razem rozwijali przyjaźń – jak się wyraził Palikot – „polsko-postradziecką”? Niezależnie od źródeł pomysłu Komorowski, będąc marszałkiem Sejmu, pewnie jak lew walczyłby o to, by urzędowo badać psychiczną kondycję swojego głównego wroga, prezydenta Kaczyńskiego. Los chciał inaczej i Komorowski sam objął obowiązki głowy państwa. Dlaczego do dziś nie wypełnił postulatu kumpla i nie dał się przebadać? Byłaby jasność, czy wygrażanie pięścią do wyborców i kompulsywne odniesienia do drobiu – to objawy normalne czy wymagające interwencji specjalistów. No i wreszcie czy normalne jest, że na obserwację do psychiatryka wysyła się nie prezydenta, lecz wyborcę za to tylko, że na wiec Komorowskiego przyniósł dmuchane krzesło – aluzję do jego japońskiej wpadki?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas