Na utrzymanie kancelarii Bronisława Komorowskiego wydajemy 475 tys. zł dziennie. Piszę „my”, bo płacą oczywiście podatnicy. Prezydent RP kosztuje więcej niż prezydent Niemiec i wiele europejskich koronowanych głów. Takie dane podaje portal Zmienprezydenta.pl. Na co Komorowski wydaje pieniądze? Może na doradcę, który mu napisał przemówienie o bigosowaniu, wygłoszone w German Marshall Fund podczas pierwszej, superważnej wizyty oficjalnej w USA? „Bigos to takie szczególne, specyficzne danie. Kapusta siekana i siekane mięso długotrwale gotowane” – dowiedzieli się goście prestiżowej instytucji. A może kasa poszła na pisanie projektów ustaw? Nie, już wiadomo, że Komorowski unikał inicjatyw ustawodawczych. Może więc wydajemy na to, by zatrzeć nieprzyjemne wrażenia gospodarzy po prezydenckich wizytach, jak w Japonii, gdy w parlamencie Komorowski łazi buciorami po fotelach?
Niezależnie od stopnia miałkości i obciachu, jakie niesie ta prezydentura, sumy przejadane przez kancelarię Komorowskiego są porażające. Zwłaszcza w kontekście wypowiedzi liderów PO, że głowa państwa to jedynie strażnik żyrandola.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas