Jako socjolog mam wrażenie, że Polacy ciągle nie dorośli do daru, jakim był Jan Paweł II. Sam Kościół instytucjonalny jeszcze za życia Papieża zachowywał się tak, jakby skarlał w cieniu jego wielkiej postaci. Kilkanaście lat temu, bodajże w 2000 r., napisałem, że w obliczu rozmaitych i okrutnych dla wielu rodaków patologii wyraźnych od samego początku transformacji ustrojowej III RP, głos Kościoła nie brzmiał czysto, jasno i dobitnie. Wielu Polaków miało odczucie, że Kościół, który z narodem jest przecież od tysiąca lat, tym razem zawiódł. Że dystans między intelektualnym i duszpasterskim formatem Jana Pawła II a innymi znaczącymi postaciami polskiego Kościoła katolickiego był na tyle duży, że pojawiła się jakaś społeczna próżnia. W próżni tej raz po raz ponawiane jest rytualne głoszenie wielkości Papieża-Polaka, jednak bez prób pójścia jego śladem, czyli wzięcia na swoje barki choćby części odpowiedzialności za wspólny los. Jestem przekonany, że to wyzwanie, z którym Polacy muszą się zmierzyć, jest ciągle jeszcze przed nimi.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Andrzej Zybertowicz