Boko Haram wciąż sieje strach i chaos w Nigerii. Choć władze w Abudży nie przyznają tego oficjalnie, to zachodnie media informują, że z dżihadystami w północno-wschodniej części kraju walczą już setki najemników z Rosji i Południowej Afryki.
Nigeryjskie władze wciąż uciekają od udzielenia odpowiedzi na temat pojawiających się zdjęć z tamtych rejonów, przedstawiających białych uzbrojonych mężczyzn w mundurach khaki. Prezydent Goodluck Jonathan w rozmowie z rozgłośnią Voice of America przyznał wprawdzie, że zakontraktowano „instruktorów i techników”, którzy mają pomagać nigeryjskiej armii, nie chciał jednak zdradzić żadnych szczegółów.
Według źródeł dyplomatycznych i wojskowych w Johannesburgu i Dakarze, na których opierają się zachodnie agencje, nigeryjskie władze współpracują z szefami dawnej prywatnej firmy wojskowej z RPA – Executive Outcomes, która była zaangażowana m.in. w wojny w Angoli i Sierra Leone i została rozwiązana w 1998 r.
Była ona znana z dostarczania żołnierzy najemników. Szacuje się, że w Nigerii w walce z Boko Haram zaangażowanych jest kilkuset cudzoziemców, którzy otrzymują 400 dol. żołdu dziennie.
To jednak jak na razie nie wpływa na przebieg starć z islamistami. Choć dowództwa armii Nigerii, Czadu, Kamerunu i Nigru walczących z nimi informują, że zadają im duże straty i odbijają kolejne terytoria i miasta, to jednak wciąż nie udaje się im znacząco osłabić ich sił. Tym bardziej że zintensyfikowali oni ostatnio zamachy na ludność cywilną, do czego wykorzystują dzieci.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Aleksander Kłos