W poradniach psychologiczno-pedagogicznych ustawiają się długie kolejki rodziców, którzy chcą odroczyć obowiązek szkolny swoich sześcioletnich dzieci. – Zapisałem się z moją córką w lutym, a termin wyznaczono mi dopiero na połowę marca – mówi "Gazecie Polskiej Codziennie" pan Michał z Warszawy.
W ubiegłą środę
Sejm głosami rządzącej koalicji odrzucił społeczny projekt nowelizacji ustawy oświatowej, pod którym podpisało się ponad 300 tys. Polaków. Dawał on prawo rodzicom, aby sami decydowali o tym, czy poślą do pierwszej klasy dziecko w wieku 6 czy 7 lat.
Karolina Elbanowska z Fundacji Rzecznik Praw Rodziców, jedna z inicjatorek projektu, podkreśla, że
rodzice nie muszą wysyłać swoich 6-latków do szkoły. Mogą skorzystać z procedury odroczenia.
– Na stronie internetowej ratujmaluchy.pl znajdują się informacje dotyczące odroczenia. Są również dyżury telefoniczne psychologów – informuje.
Aby odroczyć naukę dziecka, trzeba zbadać jego dojrzałość szkolną.
W tym celu należy się udać do poradni psychologiczno-pedagogicznej. Może to być placówka rejonowa lub prywatna. Musi jednak być wpisana do wykazu szkół i placówek niepublicznych. Tam dziecko zostanie zbadane przez pedagoga i psychologa. Opinię wystawiają również nauczyciele przedszkolni. Z takim dokumentem rodzice powinni udać się do szkoły rejonowej. Dyrektor nie może takiej opinii podważyć.
Więcej w "Gazecie Polskiej Codziennie".
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Wojciech Kamiński