Moralność Radosława S.

Właściciel dworku z lądowiskiem dla helikopterów, do niedawna minister spraw zagranicznych, obecnie na fotelu marszałka Sejmu, krótko mówiąc Radosław Sikorski, wyspecjalizował się w umilaniu sobie życia. Często na koszt państwa. Gabinet w MSZ-ecie kazał urządzić drogimi antykami. Zostały one kupione w okolicznościach, które powinny mocno zainteresować prokuraturę. Tenże Sikorski nie gardził ekskluzywnymi prezentami, takimi jak przelot balonem z synem podczas urlopu w Turcji, za co zapłacił konsul honorowy. Nie wyssałam tego z palca, tylko zaczerpnęłam z rejestru korzyści, który obowiązkowo wypełniają wszyscy posłowie. Tam również można przeczytać, że polski minister przyjął darmowy kurs języka francuskiego od Republiki Francji – co, muszą Państwo przyznać, wzbudza co najmniej dwuznaczne odczucia. Teraz okazuje się, że Sikorski wyjeździł w 2013 r. benzynę za ponad 19 tys. zł. Ciekawe, jakim sposobem to zrobił, skoro wożony jest wszędzie państwową limuzyną. Nie wydawał pieniędzy na knajpy, bo płacił służbową kartą (do 1500 zł za obiad) ani na dowiezienie pizzy, bo do tego służyło mu BOR. I teraz ten człowiek chce sprawdzać uczciwość posłów? Niech da przykład i zacznie od siebie.

 

Źródło: Gazeta Polska Codziennie