Po remizowej imprezie z prezentacją członków nowego rządu zażenowanie czują nawet najwięksi sympatycy Platformy Obywatelskiej. „Krytykowano ministrów Jarosława Kaczyńskiego, ale to była liga mistrzów w porównaniu z gabinetem Ewy Kopacz” – stwierdził jeden z politologów. Zresztą zażenowania nie mogli ukryć nawet weterani sceny politycznej, którzy za kadencji Donalda Tuska widzieli niejedną szopkę – Czarek (tak przedstawiony przez premier Kopacz) Grabarczyk, Janusz Piechociński czy Grzegorz Schetyna. Ten ostatni próbował przykryć skonfundowanie szerokim nowym uśmiechem. Było śmiesznie, dopóki Ewa Kopacz zabawiała publiczność jako konferansjer. Niestety wystarczyło 10 minut, by zaliczyła pierwszą kompromitującą wpadkę jako premier. „Czy Polska sprzeda broń Ukrainie? Wie pan, jestem kobietą. Wyobrażam sobie, co ja bym zrobiła, gdyby na ulicy nagle pokazał się człowiek, który wymachuje jakimś ostrym narzędziem”. W odróżnieniu od mężczyzny, który szukał by kija, by się tłuc, oczywiście... „Jestem kobietą...” – powtarzała Kopacz.
Na nieszczęście – dla kobiet i nie tylko – trafiło akurat na kobietę wyjątkowo infantylną. Szkoda tylko, że akurat ona będzie decydowała o losach Polski.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas