Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Propaganda dla najmłodszych. Finansuje: kancelaria premiera

Już dwa dni po wyborze na przewodniczącego Rady Europejskiej Donald Tusk wsparł niemiecką politykę historyczną i ogłosił, że 1 września nie powinien się kojarzyć z agresją Niemiec na Pols

twitter.com/bratpafnucy
twitter.com/bratpafnucy
Już dwa dni po wyborze na przewodniczącego Rady Europejskiej Donald Tusk wsparł niemiecką politykę historyczną i ogłosił, że 1 września nie powinien się kojarzyć z agresją Niemiec na Polskę. Na rozpoczęcie roku szkolnego dzieci otrzymały specjalne broszury przygotowane w jego kancelarii, gdzie kluczowym wydarzeniem w historii Polski są rozgrywki piłkarskie, a miejsce na mapie Polski... stadion w Warszawie.

W dniu obchodów 75. rocznicy ataku Niemiec, Donald Tusk (świeżo wybrany na stanowisko szefa RE) ogłosił nagle, że "ważne jest, by data 1 września kojarzyła się wyłącznie z rozpoczęciem roku szkolnego, a nie z wojną". Taka deklaracja wydawać się może niegroźna, bo ubrana w troskę o samopoczucie dzieci. - Jestem przekonany, że tu, w Polsce, to doświadczenie 1 września będzie kojarzyło się już tylko z elementarzem, szkołą i tą fajną tremą, jaka zawsze towarzyszy, szczególnie pierwszoklasistom - ogłosił premier. Tym samym jednak w znaczący sposób wsparł niemiecką politykę historyczną, która woli pokazywać Niemcy jako kraj owładnięty przez wirtualny "nazizm" i ofiar wypędzeń, niż główny agresor II wojny światowej.

To nie wszystko. Kilka miesięcy po 25-leciu tzw. częściowo wolnych wyborów (wyborów, w których Polacy wybierali 35 proc. posłów, reszta mandatów została w rękach komunistów) i w sam raz przed wyborami samorządowymi, Donald Tusk obdarował szkolne dzieci specjalną broszurką. Oto ona:



W rządowej "mapie" oprócz laurki dla Unii Europejskiej, mamy na głównym planie oczywiście Stadion Narodowy i Mistrzostwa piłki kopanej, Euro 2012. Bohaterów "Solidarności" jest niewielu, a dokładnie jeden: Lech Wałęsa.

Z kolei tam gdzie mowa jest o stanie wojennym, dzieci ani słowem nie dowiedzą się że zabijano ludzi i kto ten stan wojenny wprowadził. Po co "zamęczać" dzieci w polskich szkołach takimi "drobiazgami", prawda?



Również w okresie 1944-1989 r., tam gdzie opisywany jest opór Polaków wobec komunistycznej okupacji, ani słowem nie mówi się o "Żołnierzach Wyklętych". Znalazło się jednak miejsce dla Wisławy Szymborskiej



Kto za to wszystko zapłacił? Ja, pan, pani, podatnik. Formalnie kancelaria premiera Donalda Tuska. Ile? Tą informacją KPRM się nie chwali, wiadomo jednak, że samo Ministerstwo Kultury i Dziedzictwa Narodowego, z ogólnej rezerwy budżetowej na sfinansowanie organizacji obchodów dostało blisko 4,5 miliona złotych.

 



Źródło: niezalezna.pl

sp