„Nie mam wątpliwości, że dla Polski lepiej znać prawdę i nie mieć wojny z Rosją, niż nie znać prawdy i mieć wojnę” – mówił premier Tusk podczas sejmowego wystąpienia w styczniu 2011 r. Usiłował wtedy wytłumaczyć opinii publicznej, dlaczego w sprawie wyjaśnienia katastrofy, w której zginął prezydent Polski, nie podjął żadnych kroków, oddając śledztwo Moskwie. Czym będzie nas straszył teraz, wobec postawy premiera małej Holandii, który nie boi się wysłać oddziału komandosów na teren wojny z Rosją po to, by chronili miejsce, w którym leżą szczątki zestrzelonego boeinga i jego pasażerów? I który nie boi się mówić o niszczeniu dowodów w śledztwie – cięciu i rozwlekaniu fragmentów wraku, niezabezpieczeniu ciał itd.? Jak Paweł Graś wyjaśni, dlaczego rzecznik rządu holenderskiego nie przeprasza po rosyjsku kremlowskich funkcjonariuszy, tylko żąda natychmiastowego zaprzestania ograbiania ofiar?
I co nam powiedzą Adam Michnik i jego cyngle z Agnieszką Kublik na czele, gdy przeczytają w „The Washington Times”, że „rosyjskie dochodzenie w sprawie katastrofy smoleńskiej zostało naznaczone skrytością, zakłamaniem, brakiem norm prawnych i polityką rosyjską”? Zwalą winę na PiS i Antoniego Macierewicza?
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Anita Gargas