Minister spraw zagranicznych na konferencji prasowej, podsumowującej jego wizytę na Ukrainie, otworzył nowy front walki: z Januszem Korwinem-Mikke. Gra toczy się o poważną stawkę, czyli o to, kto ma większy "sentyment do Putina". - Skrajna eurofobiczna prawica ma sentyment do prezydenta Putina - stwierdził szef MSZ i jeden z liderów PO, Radosław Sikorski.
„W ostatnich dniach przekonaliśmy się że – szczególnie – w naszej części świata można być albo za Unią, a jak się jest przeciwko Unii to prawie zawsze się jest za prezydentem Putinem. (...) Skrajna eurofobiczna prawica ma sentyment do prezydenta Putina" - stwierdził wczoraj Radosław Sikorski, szef MSZ w rządzie Donalda Tuska od początku pierwszej kadencji. Odniósł się tymi słowami do swojej oceny Janusza Korwina-Mikke. Jak pisze portal 300polityka.pl strategię PO na ostatni tydzień eurokampanii jest przekonanie wyborców tej partii,
"by jednak poszli do urn pod hasłem zablokowania dostępu do Parlamentu Europejskiego skrajnej i proputinowskiej prawicy".
Skąd tak mocny atak na polityków mających "sentyment do Putina", akurat ze strony ministra rządu, który tego sentymentu od 7 lat nie krył? Widocznie kampania wyborcza rządzi się swoimi prawami i liczy na krótką pamięć wyborcy. W październiku 2011 r. gdy Platforma Obywatelska walczyła o drugą kadencję, Radosław Sikorski z kolei bronił Władimira Putina przed Jarosławem Kaczyński.
Jak stwierdził, jeśli wybory wygra Prawo i Sprawiedliwość, "premier Putin będzie musiał uklęknąć przed Jarosławem Kaczyńskim i przeprosić go za zamordowanie mu brata".
W marcu 2011 r. w trakcie swojego expose, szef MSZ podkreślał, że
"mylą się ci, którzy uważają, że w Rosji istnieje tylko jeden sposób myślenia. (...) wśród wielu Rosjan, również na szczytach władzy, górę bierze przekonanie o potrzebie ukrócenia korupcji, unowocześnienia gospodarki, wzmacniania państwa prawa i demokratyzacji", chwaląc się, że
"mimo trudności związanych ze śledztwem smoleńskim, bilans ostatnich trzech lat stosunków polsko – rosyjskich jest pozytywny".
Prorosyjski kurs nie zmienił się od czasu przejęcia władzy przez PO jesienią 2007 r. Donald Tusk został nawet w 2008 r.
obdarzony tytułem "Nasz człowiek w Moskwie". Sam Radosław Sikorski w 2009 roku wzywał by przyjąć Rosję do struktur NATO. Proputinowska linia polityki zagranicznej Radosława Sikorskiego nie zmieniła się również 10 kwietnia 2010 r.,
gdy we wszystkich mediach, w których występował powielał rosyjską wersję zdarzeń, aż po grudzień 2013 r., gdy razem z szefem MSZ Rosji Siergiejem Ławrowem w tym samym czasie gdy palił się kijowski Majdan,
podpisali obowiązujący do dziś plan współpracy "Program 2020".
Fakty z ostatnich siedmiu lat, które każą wątpić w słowa wypowiadane na rzecz kampanii wyborczej
opisaliśmy na portalu niezalezna.pl już na początku marca.
Źródło: niezalezna.pl
Samuel Pereira