Zdaniem władz Związku Polaków w Niemczech, przewodniczący Kongresu Polonii Niemieckiej, stwierdzając, że majątek, jaki kiedyś posiadał ZPwN obecnie należy oddać oraz jakoby dzisiejszy Związek nie ma ciągłości personalnej z przedwojenną organizacją, zdecydowanie przekroczył swoje kompetencje i - co najważniejsze - mija się z prawdą.
W jednym z wywiadów rozpowszechnionych w zeszłym tygodniu w polskich mediach, Bogdan Miłek przewodniczący Kongresu Polonii Niemieckiej stwierdził:
"(…) Organizacje Kongresu wyrażają przekonanie, iż majątek jaki kiedyś posiadał Związek Polaków w Niemczech - winien zostać oddany prawowitemu właścicielowi. Winien on zostać przywrócony całej Polonii w Niemczech. Przedwojenny Związek Polaków w Niemczech był silną organizacją masową, obecny zaś jest zupełnie inną organizacją, nie istnieje ciągłość personalna organizacji (…) Dlatego strona niemiecka powinna powołać, w porozumieniu ze stroną polską, Fundację Polonii Niemieckiej, w której ciałach winni być reprezentowani przedstawiciele wszystkich większych organizacji i środowisk (…)".
Szybka reakcja ZPwN
Władze Związku Polaków w Niemczech wyraziły oburzenie stwierdzeniami Bogdana Miłka. W rozmowie z portalem niezalezna.pl wiceprzewodnicząca ZPwN Anna Wawrzyszko twierdzi, że wbrew temu, co mówi Miłek, nie wszystkie organizacje zrzeszone w Kongresie wyrażają pogląd przewodniczącego.
- Rozmawiałam z przedstawicielami kilku organizacji wchodzących w skład kongresu i wszędzie tam gdzie się dodzwoniłam stwierdzano, że nic nie wiedzą o tak wyrażanej opinii przez Bogdana Miłka o Związku Polaków w Niemczech – powiedziała Wawrzyszko dodając, że wszystko wskazuje, iż jest to jedynie jego prywatna opinia.
Wyraziła też oburzenie faktem, że szef Kongresu bez porozumienia ze Związkiem postanowił wygłaszać tak krzywdzące i nieprawdziwe informacje.
- Nikt z nas nie upoważniał Bogdana Miłka do zabierania głosu w naszej sprawie, a jesteśmy przekonani, że w kwestiach zabranego nam nielegalnie przez hitlerowskie Niemcy majątku, jedynym uprawnionym do tego podmiotem są przedstawiciele Związku Polaków w Niemczech spod znaku Rodła – dodała Wawrzyszko.
Prawnicy obalają zarzuty
Na zarzut braku istnienia ciągłości personalnej Związku Polaków w Niemczech prawnicy przypominają, że w styczniu 1946 roku w miejscowości Herne odbył się kongres polskich organizacji w Niemczech, na którym postanowiono, że wszyscy członkowie zlikwidowanych przez reżim hitlerowski w 1940 roku polskich organizacji i stowarzyszeń zostają zapisani do Związku Polaków w Niemczech.
- Jasno z tego wynika, że jedynym następcą prawnym wszystkich przedwojennych organizacji jest właśnie ZPwN – stwierdza berliński adwokat Stefan Hambura.
Ponadto warto przypomnieć, że Związek Polaków w Niemczech został w 1950 roku z urzędu wpisany ponownie do rejestru stowarzyszeń Republiki Federalnej Niemiec. Wtedy decyzją sądu grodzkiego w Berlinie Charlotenburgu z urzędu uchylono wykreślenie w 1940 roku związku z rejestru. Jak twierdzi adwokat Hambura,
decyzje sądu z 15 sierpnia 1950 roku i kongresu z 1946 roku jasno dowodzą, że w przypadku Związku Polaków w Niemczech nie można ani kwestionować jego następstwa prawnego, ani braku ciągłości personalnej organizacji.
Źródło: niezalezna.pl
Waldemar Maszewski