Sąd podzielił argumentację prokuratury i uchylił uniewinnienie dr. G od zarzutów korupcyjnych. Przypomnijmy, że ten człowiek odpowiedzialny za przyjmowanie łapówek od ciężko chorych pacjentów był kilka lat temu zdaniem środowiska dzisiejszej partii rządzącej i usłużnych wobec niej mediów dowodem na opresyjność kierowanego przez Mariusza Kamińskiego CBA, PiS-u i ogólnie „złego systemu”.
Dzisiaj okazało się, że nawet sąd przychylił się do ówczesnej argumentacji CBA oskarżającego G. o skorumpowanie. Tym samym po raz kolejny chór atakujących rządy PiS-u
dostał prztyczka w nos. Dosyć bolesnego, bo od sądu, z którego strony coraz rzadziej spodziewają się ciosów. Oczywiście nie ma co oczekiwać, że ktoś teraz przeprosi za oskarżenia o nadużywanie władzy i ogólnie pojęty „nazizm”. Znamy to przecież – tak było ze sprawą gen. Andrzeja Błasika. Gdy tylko dowiedziono, że w jego krwi nie było alkoholu, okazało się, że… nikt nigdy o tym nawet nie wspominał. Ani w TVN, ani w sferach rządowych, ani nigdzie. Wręcz przeciwnie – wszyscy zawsze bronili dobrego imienia generała. Zakłamanie sięgnęło dna. Ale przypadek doktora G. pokaże, że nawet dno potrafi się jeszcze załamać.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Igor Szczęsnowicz