Rząd przyznaje się do błędów i zaniedbań podczas wrześniowej powodzi. A te były gigantyczne. Masowe zwolnienia dotknęły, powołanych już przez nową władzę, pracowników i kierowników wrocławskich Wód Polskich, którzy odpowiadali m.in za funkcjonowanie zbiorników retencyjnych na najbardziej dotkniętych żywiołem terenach.
„Większości już nie ma, albo są na wypowiedzeniach” – twierdzą informatorzy Niezależna.pl.
Po powodzi doszło do głębokich zmian w zarządach i na innych stanowiskach w Zlewniach na terenach, które powódź dotyczyła w szczególny sposób – w Nysie, Lwówku Śląskim, Legnicy, Wrocławiu. Dokonano również zmian w Nadzorach Wodnych, w tym w ich kierownictwach. Zmiany sięgnęły niżej, nawet operatorów zespołów hydrotechnicznych, odpowiadających w newralgicznym momencie m.in. za stan zbiorników wodnych i tam.
Obserwuj nas w Google News. Kliknij w link i zaznacz gwiazdkę
Oto szczegóły przekazane nam przez Wody Polskie.
Od 1 listopada 2024 roku do 31 stycznia 2025 roku ze struktur Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej we Wrocławiu odeszło 35 pracowników.
W Zarządzie Zlewni w Nysie doszło do zmiany na stanowisku Dyrektora oraz Zastępcy Dyrektora. W Zarządzie Zlewni w Legnicy doszło do zmiany na stanowisku Dyrektora, zaś stanowisko Zastępcy Dyrektora pozostaje nieobsadzone. W Zarządach Zlewni w Lesznie, Lwówku Śląskim, Wrocławiu i Zielonej Górze nie doszło do zmian w Dyrekcji
– poinformowało portal Niezależna.pl biuro prasowe.
Ale to nie wszystko. Trwa procedura zmiany Kierownika Nadzoru Wodnego w Otmuchowie.
Zapytaliśmy również czy zmiany miały również miejsce na stanowiskach operatorów zespołów hydrotechnicznych. „Taka zmiana miała miejsce w przypadku Kierownika Jazu Lewin Brzeski” – potwierdziły Wody Polskie.
Skąd tak drastyczne ruchy? O olbrzymich kontrowersjach w działaniach Wód Polskich podczas powodzi pisaliśmy jako pierwsi w Polsce.
Mimo alarmujących ostrzeżeń w zbiornikach Nysy Kłodzkiej, Wody Polskie nie stworzyły na nich wystarczającej rezerwy na wypadek zbliżającego się żywiołu. Ich pojemność przeciwpowodziowa pozostawała na takim samym poziomie od poniedziałku 9 września do piątku 13 września 2024, gdy zaczęły się katastrofalne deszcze. Dlaczego tak gospodarowano zasobami wodnymi? Tłumaczyły to Wody Polskie w komunikacie.
„W czwartek 12 września i piątek 13 września zbiorniki w kaskadzie Nysy Kłodzkiej (Topola, Kozielno, Otmuchów, Nysa) miały prawie 180 mln m3 zabezpieczonej rezerwy powodziowej. Ze względu na przeciwdziałanie zakwitowi złotej algi dotychczas zbiorniki zrzucały wodę w określonym przepływie zgodnie z zaleceniami Międzyresortowego Zespołu ds. Odry”
– napisały Wody Polskie.
A jakie są zalecenia Międzyresortowego Zespołu ds. Odry? Przytaczamy kluczową część komunikatu z 10 września. "Kontynuowane są działania związane z zarządzaniem przepływami w rzece poprzez retencjonowanie, ograniczenie zrzutów oraz wykorzystanie możliwości gospodarki wodnej” – poinformował Zespół.
Błędów było znacznie więcej. Kluczowe osoby z RZGW Wrocław w czasie powodzi przebywały na pracy zdalnej, chaos komunikacyjny, braki w łączności, o słowach Donalda Tuska, że prognozy „nie są przesadnie alarmujące" nie wspominając.
Dlaczego doszło do rażących błędów? Jak informowaliśmy w październiku na Niezależna.pl, po zmianie władzy w zeszłym roku przez Wody Polskie przeszło kadrowe tsunami. Zwolniono nie tylko cały zarząd spółki, ale także większość pracowników średniego szczebla, również ekspertów odpowiedzialnych za politykę przeciwpowodziową. Po prostu zabrakło kompetentnych ludzi.
Tymczasem właśnie zwolniono ostatniego z doświadczonych, powołanych jeszcze za poprzednich rządów ekspertów – dyrektor Regionalnego Zarządu Gospodarki Wodnej w Rzeszowie. Jak czytamy w ogłoszeniu konkursowym, przed osobą, która ją zastąpi, nie ma zbyt wielkich wymagań: starczy 3 – letni staż pracy w jednostkach sektora finansów publicznych. Wody Polskie „dodatkowo doceniają” komunikatywną znajomość języka angielskiego.