Dzisiaj Prokurator Generalny Adam Bodnar skierował do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu byłemu ministrowi obrony narodowej, a obecnie szefowi klubu PiS, Mariuszowi Błaszczakowi. Za co? Za odtajnienie fragmentów szkodliwego i niebezpiecznego "planu obrony Polski na linii Wisły". "Nigdzie nie padają hasła o tym, że Mariusz Błaszczak powiedział nieprawdę. W całej sprawie chodzi o to, że w ogóle ośmielił się mówić głośno to, o czym wszyscy wiedzieli. Ma to zatem charakter czystej zemsty politycznej" - komentuje dla portalu Niezalezna.pl, Marcin Ociepa, były wiceminister obrony narodowej.
Dzisiaj rano Prokurator Generalny Adam Bodnar poinformował, że skierował do Sejmu wniosek o uchylenie immunitetu Mariusza Błaszczaka - byłego szefa MON, a obecnie szefa klubu Prawa i Sprawiedliwości. Sprawa dotyczy decyzji byłego ministra dotyczącego odtajnienia planu strategicznego "Warta" z 2011 r., który zakładał wycofanie się polskich jednostek za Wisłę w przypadku regularnej agresji ze strony Rosji.
Mówiąc wprost, było to oddanie wschodniej części kraju (a w tym i obywateli) praktycznie bez żadnej próby jej obrony.
W tej sprawie dla portalu Niezalezna.pl wypowiedział się Marcin Ociepa, wiceminister obrony narodowej w rządzie Mateusza Morawieckiego.
Platforma Obywatelska wolałaby zabić pamięć o tym, że rozbrajała Polskę. O tym, że likwidowała jednostki wojskowe, o tym, że była przeciwko WOT, że byli przeciwko zaporze na granicy z Białorusią. A także o tym, że w całej swojej polityce - nie tylko w kontekście obronnym, ale i gospodarczym, zapominali o Polsce wschodniej. Wprost: postawili krzyżyk na tej części kraju.
– wskazał nasz rozmówca.
I jak dodał: "działanie Mariusza Błaszczaka, który pokazał, jak szkodliwa była ta polityka, z jak szkodliwym rządem mieliśmy wówczas do czynienia, jest niezwykle niekorzystne dla Platformy Obywatelskiej. Będą zatem ścigać ludzi, którzy mówią prawdę".
"W Polsce nastały właśnie takie czasy, w których ściga się za mówienie prawdy. Trzeba zwrócić uwagę na to, że nigdzie nie padają hasła o tym, że Mariusz Błaszczak powiedział nieprawdę. W całej sprawie chodzi o to, że w ogóle ośmielił się mówić głośno to, o czym wszyscy wiedzieli. Ma to zatem charakter czystej zemsty politycznej"
– ocenił polityk PiS.
Zapytany o to, dlaczego bodnarowcy chcą ścigać Mariusza Błaszczaka, skoro polscy obywatele mieli prawo wiedzieć, jak rząd Donalda Tuska NIE chciał bronić wschodu kraju na wypadek agresji, wskazał, że "jest to istota demokracji".
- Kontrola społeczna, kontrola parlamentarna działań rządu jest fundamentem każdego państwa demokratycznego. Nie mówimy tutaj o odtajnieniu całego dokumentu, a zaledwie pojedynczych zapisów, fragmentów - nieaktualnych zresztą planów. Nie ma tu mowy o działaniu na szkodę państwa, a raczej chodziło o retrospekcję polityka, która była wówczas prowadzona. I tak, jak mamy prawo oceniać decyzje na temat np. lustracji na początku lat 90. czy inne decyzje polityczne, które były podejmowane na przestrzeni lat, tak mamy prawo oceniać politykę obronną. A w zasadzie jej brak - za czasów rządu Platformy Obywatelskiej
- tłumaczy Ociepa.
Dodał, że "jeżeli to prawo się odbiera - i to szefowi największego klubu opozycyjnego w Sejmie, to znaczy, że chce się zabić prawdę".
Na pytanie, czy nie jest to kolejna "zasłona dymna" dla przykrycia kolejnego skandalu, o którym być może dowiemy się w najbliższych dniach, polityk odparł:
Od ponad roku mamy do czynienia z rządem, który chce dać ludziom igrzyska. Trwa polowanie na czarownice, które ma odwrócić uwagę od zaniechać tegoż rządu, od jego błędnych decyzji czy działań, o których lepiej, aby Polacy się nie dowiedzieli. Ta akcja, ten akt oskarżenia jest kolejnym takim przykładem. Jest wręcz kapiszonem, który ma odwracać uwagę opinii publicznej od tego, że mamy rząd, który dewastuję Polskę we wszystkich jej sektorach - od gospodarki, po obronność.