To była fantastyczna komedia z rozpisanymi na „żywioł” rolami. W głównej wystąpiła policja, która o mało nie weszła do studia telewizji Republika, by zatrzymać świadka, a nie podejrzanego – Zbigniewa Ziobrę. Gdy polityk opuścił gmach stacji, odjechał na sygnale do Sejmu. Tam role się już zmieniły. Tym razem to członkowie komisji śledczej ds. Pegasusa skradli show biednym policjantom. Chcąc uniknąć konfrontacji z byłym ministrem sprawiedliwości i przy okazji szukając sposobności do ukarania go aresztem, gremium zamknęło w popłochu posiedzenie. W międzyczasie rolę największego pajaca odegrał Witold Zembaczyński, który zdeptał… naleśnika, podanego w ramach prowokacji przez jednego z polityków PiS. Kto obserwuje politykę, ten w cyrku się nie śmieje.