Dzieci odbierane rodzicom bez wyroku sądu z powodu biedy albo na skutek zmyślonego donosu nieżyczliwych sąsiadów; traktowanie ojca jak przestępcy, bo wymierzył synowi lekkiego klapsa – takie niebezpieczne tendencje obserwujemy w ostatnim czasie. – Zabieranie dzieci traktowane jest przez urzędników jako środek mający „wychować” rodziców – alarmuje Aleksandra Januszewicz, koordynatorka Telefonu Wsparcia przy Rzeczniku Praw Rodziców.
Działający przy Stowarzyszeniu i Fundacji „Rzecznik Praw Rodziców” Telefon Wsparcia
pomógł w ostatnim roku ponad trzystu rodzinom, którym odebrano dzieci albo groziła im taka tragedia.
Po nowelizacji ustawy o przeciwdziałaniu przemocy w rodzinie z 10 czerwca 2010 r. wprowadzono w Polsce podobny do szwedzkiego system kontroli rodziny. Powołano sieć zespołów interdyscyplinarnych w niemal każdej z ponad 2,5 tysiąca gmin.
Zespoły mają prawo gromadzić wszelkie dane na temat rodziny, która jest „podejrzana o przemoc”. W efekcie tysiące urzędników, m.in. 600 tys. nauczycieli czy lekarzy, dostały do ręki narzędzie uprawniające do zakładania rodzinom Niebieskich Kart w razie podejrzenia o przemoc. Ustawa uprawniła także urzędników do odbierania rodzicom dzieci bez wyroku sądu - pisze "Gazeta Polska Codziennie".
– Nasza fundacja od początku przeciw temu protestowała. Obecnie zgłasza się do nas po pomoc wiele rodzin, którym odebrano dzieci lub którym to grozi. Często są to rodziny, w których nie ma przemocy, a jedynie bieda i nieporadność. Te rodziny potrzebują wsparcia, a nie prześladowania – tłumaczy "Gazecie Polskiej Codziennie" Karolina Elbanowska ze Stowarzyszenia „Rzecznik Praw Rodziców”.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Katarzyna Pawlak