10 wtop „czystej wody”, czyli rok z nielegalną TVP » Czytaj więcej w GP!

Operacja „Wykrwawić Hołownię”. "Gazeta Polska" o rozgrywkach Tuska, Trzeciej Drogi i Giertycha

W cieniu prekampanii prezydenckiej Tusk rozpoczął operację mającą na celu zwasalizowanie Trzeciej Drogi i skompromitowanie Szymona Hołowni jako drugiego z liderów obecnej koalicji – wynika z informacji Gazety Polskiej. W tle trwa druga, nie mniej ciekawa rozgrywka w samej Koalicji Obywatelskiej: wykorzystując aferę związaną z Hołownią, Roman Giertych stara się maksymalnie osłabić Tomasza Siemoniaka i Adama Bodnara - pisze "Gazeta Polska".

Szymon Hołownia
Szymon Hołownia
Zbyszek Kaczmarek - Gazeta Polska

Czy Szymon Hołownia faktycznie studiował, czy też raczej był studentem Collegium Humanum, jak twierdzą „Newsweek” i dziennikarz Piotr Krysiak?

Prawdy na ten temat zapewne nie dowiemy się w najbliższych tygodniach, a może nawet i miesiącach.

– Ten artykuł został napisany tak, żeby Hołownia nie mógł się przekonująco bronić, ale też żeby niczego konkretnego mu nie dowieść. Nie przypadkiem też ukazał się teraz, gdy jeszcze nie można wytoczyć procesu w trybie wyborczym i szybko wszystkiego wyjaśnić. Wokół Hołowni miał po prostu zrobić się smród, i tak się też stało, do tego jeszcze przed startem kampanii. Tu ważna rzecz: moim zdaniem Tuskowi nie zależało na tym, by Hołownię całkowicie wyciąć, jak Cimoszewicza w 2005 roku, ale żeby go powoli wykrwawiać. Z Hołownią Tusk musi być ostrożniejszy, bo Polska 2050 jest mu potrzebna do utrzymania władzy. Poza tym dla Tuska korzystniejsza niż wycofanie się Hołowni będzie jego wyborcza klapa, na przykład wynik poniżej Mentzena. Wtedy część Polski 2050 sama zgłosi się do KO, oczywiście jeśli to Trzaskowski wygra wybory

– mówi „GP” jeden z byłych polityków warmińsko-mazurskiej PO, znający szefa Platformy osobiście. – Chyba że faktycznie na początku roku Tusk zastąpi Trzaskowskiego w wyborach prezydenckich. Ale ja w to nie wierzę – dodaje.

„Nie na to się umawialiśmy”

W Polsce 2050 po publikacji „Newsweeka” zawrzało. Politycy tego ugrupowania, którzy mają nieco większe doświadczenie polityczne, są przekonani, że artykuł nie był dziełem przypadku. Kogo podejrzewają? Nie ma wątpliwości, że największym beneficjentem takiej akcji byłby Donald Tusk. On miał też największe możliwości i wpływy do jej przeprowadzenia. Informacja – podkoloryzowana bądź nie – o związkach Hołowni z Collegium Humanum musiała „wyciec” od dysponentów śledztwa w sprawie uczelni, a więc z prokuratury lub z CBA. Ujawniona została zaś w „Newsweeku”, piśmie wydawanym przez niemiecką spółkę i najwierniej – obok telewizji TVN – osłaniającej medialnie lidera PO.

Symptomatyczny był tu uszczypliwy wpis Michała Gramatyki, wiceministra cyfryzacji i posła Polski 2050: „Prawda contra Newsweek, Renata Kim, Onet i kilku innych spod znaku »nie atakujemy swoich w pierwszej turze«”. No i słowa samego Szymona Hołowni: „Rozumiem, że komuś bardzo przeszkadza to, że zgłosiłem swoją kandydaturę, że jest w tej grze kandydat niezależny i zaczęło się dokładnie to, co bardzo często niestety w kampaniach wyborczych w Polsce się zaczyna, a więc seria obelg, pomówień, insynuacji, przecieków”. Przewodniczący Polski 2050, wyraźnie rozemocjonowany, przestrzegał: „Natomiast jeżeli miałoby się okazać, w co nie chcę wierzyć, że do gry wkroczyły służby naszego państwa i to one dzielą się z dziennikarzami albo jakimiś innymi osobami, którym zależy na pomawianiu mnie w tej sytuacji przedwyborczej takimi fake newsami, pomówieniami, kłamstwami, to oznacza, że sprawa jest bardzo poważna i to oznacza, że dojdzie do bardzo poważnego kryzysu zaufania w naszej koalicji, bo jeżeli służby za tym stoją albo służby lub prokuratura miała w tym jakikolwiek udział, bo skądś te informacje musiały też wyciec, no to będzie znaczyło, że nie jest to to, na co się umawialiśmy (...)”.

Po tym jednak, jak w obronie Hołowni stanął Tusk – choć oczywiście co do szczerości tej obrony można mieć uzasadnione wątpliwości – sytuację, przynajmniej na zewnątrz, zaczęto łagodzić. 

– Koledzy pisali mi, że obowiązującą wersją, przynajmniej w PO, stał się przekaz „Wszystko trzeba wyjaśnić, ale wierzymy Szymonowi”, ewentualnie że to „złogi pisowskie” w służbach wszczynają niesnaski

– mówi „GP” wspominany już wcześniej informator. 

Jedynymi, którzy po uspokajających słowach Tuska nie przestawali uderzać w mocniejsze tony, byli autorzy „Newsweeka” oraz Adam Bodnar, który słowa Hołowni pod adresem prokuratury nazwał „oburzającymi insynuacjami”, i... posłanka PO Magdalena Filiks, oskarżająca lidera Polski 2050 o kłamstwa w sprawie Collegium Humanum.

Hołownia dostał kopa w d...

W rzeczywistości jednak napięcie na linii KO–Polska 2050 wcale się nie zmniejszyło, zwłaszcza że relacje między oboma ugrupowaniami nie wyglądają różowo już od parunastu dni. 

Otóż jeszcze przed wybuchem „afery Hołowni” – 21 listopada – sejmowa podkomisja przyjęła złożony przez Polskę 2050-Trzecią Drogę projekt zmiany ustawy o zasadach zarządzania mieniem państwowym, mający w założeniu odpolitycznić spółki skarbu państwa. „Mający”, bo już na najwcześniejszym etapie Koalicja Obywatelska upokorzyła Hołownię, wybijając projektowi zęby. A mianowicie usunięto kluczowy przepis, wedle którego w spółkach, gdzie skarb państwa jest jedynym właścicielem, rada nadzorcza miałaby liczyć siedem osób, z czego trzy – jako niezależne – miałyby zostać wskazywane przez wymyślony przez ludzi Hołowni tzw. Komitet Dobrego Zarządzania. 

– Polska 2050 miała w ramach rekompensaty za takie wykastrowanie ustawy zyskać większą, nazwijmy to, swobodę w spółkach skarbu państwa. W zamian za to dostaliśmy kopa w d..., bo zaraz po zgrillowaniu Hołowni zrobiono bałagan z odwołaniem prezesa LOT-u i wmieszano w to najbardziej kompetentnego człowieka w kierownictwie Ministerstwa Aktywów Państwowych, czyli wiceministra Jacka Bartmińskiego z Polski 2050

– mówi „GP” polityk Trzeciej Drogi. 

Wiceminister MAP Bartmiński, który wcześniej czuł się na tyle pewnie, że pozwalał sobie na przykład na publiczne przytyki wobec Trzaskowskiego, został z dnia na dzień wyrzucony, właśnie pod absurdalnym zarzutem działań związanych z nieprawidłowym odwołaniem prezesa LOT Michała Fijoła. A gdy po dymisji wypowiedział w Polsacie kilka gorzkich słów pod adresem rządu („pewna granica została przekroczona”, „nie będziemy firmować rzeczy, które mogłyby iść lepiej, a są czasem kompromitujące dla rządu”), na wizji obcesowo potraktowała go europoseł KO Marta Wcisło. „Słucham pana ministra i jest mi trochę przykro, bo jest naszym koalicjantem i miał możliwość wykazania się w zakresie swoich kompetencji. Odpowiadał m.in. za puławską Grupę Azoty. Pan minister nie zrobił niestety nic. Znaczy zrobił: zostały dokonane zmiany w radach nadzorczych i dzisiaj krytykuje pan rząd, w którym pan zasiadał” – sztorcowała bezlitośnie Bartmińskiego Wcisło, co musiało być o tyle bolesne, że posłanka z Lublina nawet we własnym środowisku politycznym nie jest traktowana poważnie. Według naszych informacji – zdymisjonowanie Bartmińskiego, i to w tak poniżających dla niego okolicznościach, to policzek wymierzony osobiście Szymonowi Hołowni, który odwołanego wiceministra traktował jak fachowca i swojego zaufanego człowieka.

Wobec Hołowni coraz bardziej dystansuje się też PSL. „To kolejny alarmujący sygnał, być może ostatni, że musimy coś zmienić w formule współpracy z Polską 2050, bo pójdziemy na dno” – powiedział jeden z ludowców portalowi Niezalezna.pl. Inny w rozmowie z „GP” oznajmia: „Charakterystyczne, że Bartmińskiego nie bronił nawet Klimczak [PSL-owski szef ministerstwa infrastruktury, które przejęło od MAP nadzór nad LOT-em – przyp. „GP”]. Mało tego, dołożył swoje”.

Nasi rozmówcy przypominają też, że przed ogłoszeniem startu Hołowni przywódca PSL Władysław Kosiniak-Kamysz namawiał go osobiście, żeby ten nie startował i żeby w wyborach wystawić jednego kandydata całej koalicji. Co prawda stosunki między Kosiniakiem i Hołownią w dalszym ciągu są poprawne, a PSL oficjalnie wspiera Hołownię, ale po rewelacjach „Newsweeka” firmowanie przez ludowców kandydatury „studenta Collegium Humanum” może stać się poważnym obciążeniem wizerunkowym. – To będzie para w gwizdek, nic na tym nie zyskamy – słyszymy od polityka PSL.

Po oskarżeniach wobec Hołowni i dymisji Bartmińskiego Polska 2050 wydała oświadczenie, które można interpretować jako ostrzeżenie „ani kroku dalej”. „Polska 2050 nie deleguje przedstawiciela do kierownictwa MAP, dopóki w Sejmie nie znajdzie się większość dla ustawy profesjonalizującej nadzór nad spółkami skarbu państwa. To zmiana, na którą umówiliśmy się z Polakami jako Polska 2050 i cała Koalicja 15 października” – napisała partia Szymona Hołowni.

 / 

Podchody Giertycha

Awanturę wokół Hołowni próbuje obrócić na swoją korzyść Roman Giertych. Według niektórych naszych rozmówców podejmuje on coraz śmielsze próby podkopania pozycji Tomasza Siemoniaka, koordynatora służb specjalnych i ministra spraw wewnętrznych, oraz Adama Bodnara, ministra sprawiedliwości i prokuratora generalnego. Pretekstem ma być ich brak kontroli nad służbami i prokuraturą, rzekoma „miękkość” i nieoczyszczenie służb oraz organów ścigania z „pisowców” – prowadzące do takich sytuacji jak ta z Hołownią. 

– Nawet u nas [wśród polityków Trzeciej Drogi] rozpuszczane są plotki, że tekst w „Newsweeku” to na pewno wyciek od Bodnara albo Siemoniaka. Czy za tymi plotkami stoi Giertych albo ktoś od niego? Możliwe, przynajmniej tak się mówi. Jeżeli tak, to Giertychowi, który wobec nas był zawsze raczej w porządku, na pewno nie chodzi o obronę Szymona Hołowni. To raczej element jego szerszej gry, wystarczy spojrzeć, co jest publikowane na portalu wiesci24.pl

– wskazuje nasz rozmówca z Trzeciej Drogi.

I faktycznie: tylko w ostatnich tygodniach na wiesci24.pl – portalu prowadzonym przez Jana Pińskiego, medialną prawą rękę Giertycha – pojawiły się takie artykuły jak: „Brzydkie gry brudnego CBA. Tomasz Siemoniak nie reaguje?”, „AFERA! Tomasz Siemoniak wykłada w »szkole« razem z Zybertowiczem i Śpiewakiem, „CBA niszczy dowody! Siemoniak, obudź się!”, „Brudne służby specjalne wciąż pod kontrolą PiS – minister Tomasz Siemoniak bezradny?”. 

Nie łagodniej traktowany jest ostatnio przez portal Pińskiego obecny prokurator generalny, co widać po takich tytułach, jak: „Bodnar i Siemoniak do dymisji za brak kontroli nad prokuraturą i służbami?”, „Adam jest miękki. Opinia znajomego Bodnara przeraża”, „Duklanowski wrócił do Polski. Nie boi się prokuratury? Bierność Bodnara przeraża”, „Bodnar na rozdrożu: albo zreformuje prokuraturę, albo powinien polecieć na zbity pysk z rządu!”, „Bodnar przegrał z kiełbasą. Prokuratura unika prostych spraw, które zakończyłyby się więzieniem dla ludzi PiS”, „Milion spraw rocznie. Prokuratura tonie, Bodnar nie wie, co robić?”. 

– Giertych próbuje poszerzyć swoje wpływy, choć na razie to walka dosyć beznadziejna, bo Bodnar, nie mówiąc o Siemoniaku, ma silne oparcie w Tusku. Ale sytuacja może się radykalnie zmienić w dwóch przypadkach: gdy to Tusk zdecyduje się na kandydowanie w wyborach prezydenckich albo gdy zacznie się demontaż Trzeciej Drogi, a Giertych ze swoim przyjacielem Michałem Kamińskim zaoferują Tuskowi odpowiednie przepływy kadrowe. Wtedy Giertych może osiągnąć swoje cele, a wiadomo, że mierzy wysoko

– twierdzi cytowany już wcześniej nasz rozmówca, który przez lata działał w PO. 

 



Źródło: Gazeta Polska

Grzegorz Wierzchołowski