Co najmniej 12 osób zginęło wskutek trwających od kilku dni powodziach na północy Malezji i na południu Tajlandii. Około 135 tys. osób musiało opuścić swoje domy - przekazuje BBC. Władze ostrzegają, że liczba ofiar może wzrosnąć.
Ok. 122 tys. osób musiało opuścić swoje domy w Malezji, w Tajlandii ewakuowano ok. 13 tys. ludzi, choć według władz żywioł dotknął tam ponad pół miliona gospodarstw domowych. W tym drugim kraju dwa szpitale zamknięto z uwagi na zagrożenie wodami powodziowymi, a w sześciu prowincjach ogłoszono stan klęski żywiołowej.
W Malezji powódź sieje największe spustoszenie w graniczącym z Tajlandią stanie Kelantan na północnym wschodzie, choć ucierpiało również osiem innych stanów. Liczba ewakuowanych osób przewyższyła już tę z 2014 r., kiedy doszło do jednej z najgorszych powodzi w historii kraju.
Malezyjskie służby meteorologiczne ostrzegły, że w niektórych stanach ulewne deszcze, które wywołały powodzie, potrwają do niedzieli. Analogiczna instytucja w Tajlandii przewiduje, że ulewy mogą potrwać do przyszłego tygodnia.
W obu państwach monsunowe deszcze są normalnym zjawiskiem o tej porze roku, a powodzie nie należą do rzadkości. W Malezji największa powódź w ostatnich latach wydarzyła się w 2021 roku, gdy zginęło 14 osób. Dziesięć lat wcześnie w Tajlandii żywioł pochłonął ponad 500 ofiar i uszkodził miliony domów.