Mniejsza liczba policyjnych patroli, a co za tym idzie, dłuższy czas oczekiwania na interwencję - tego należy spodziewać się podczas tegorocznych "Wszystkich Świętych". Wiąże się to z protestem mundurowych, który jest odpowiedzią na lekceważące podejście rządu. W rozmowie z portalem Niezalezna.pl Przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności sierż. sztab. Jacek Łukasik podkreślił, że praca funkcjonariuszy będzie również utrudniona w trakcie Marszu Niepodległości. Zaznaczył, że sytuacja nie dotyczy samej Warszawy, ale i miast, z których do stolicy wyruszą inni policjanci.
Coraz więcej policjantów idzie na L4. Akcja protestacyjna jest odpowiedzią na lekceważenie przez rząd postulatów mundurowych. Więcej o stanowisku funkcjonariuszy i skandalicznym zachowaniu ministra spraw wewnętrznych i administracji pisaliśmy w poniższym tekście:
Oprócz przybliżenia obecnej sytuacji wśród mundurowych w rozmowie z portalem Niezalezna.pl Przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności sierż. sztab. Jacek Łukasik przekazał także, jak - w związku z protestem - będą wyglądać działania policji w nadchodzących świętach. Zaznaczył, że zarówno na 1 listopada, jak i na 11 mundurowi zapewnią obywatelom bezpieczeństwo, ale "będzie to bardzo utrudnione".
"Jeżeli chodzi o 1 listopada, to na pewno będzie mniejsza liczba policjantów wystawiona na służby, chyba że faktycznie naczelnicy, komendanci, kryminalni przebiorą się w mundury i pójdę na służbę na ulicy. Natomiast będzie mniejsza liczba patroli na pewno mobilnych. Więc, jeśli dojdzie do kolizji, to będzie trzeba czekać, nie 40-50 minut, ale na przykład 2-3 godziny, bo będzie jeden patrol zamiast np. 3-4"
Poinformował, że sytuacja będzie podobna w przypadku innych interwencji. Mniejsza liczba policjantów pojawi się także przy cmentarzach. - Na szczęście - w dużych miastach - policjantów będzie wspierać Straż Miejska i Żandarmeria Wojskowa. Natomiast w mniejszych miastach może być różnie, bo będzie próba zapewnienia tylu funkcjonariuszy, jak miało miejsce w latach poprzednich, ale nie da rady załatać dziury, jeśli nie ma materiału - oznajmił.
Podkreślił, iż wie już, że w przypadku 11 listopada problem będzie bardziej skomplikowany. - Już wiemy, że zaczęły się nerwowe poszukiwania policjantów, którzy pojadą do Warszawy. Zawsze były ściągane wyspecjalizowane oddziały prewencji policji ze wszystkich województw. To są specjalne oddziały przygotowane do tego typu zgromadzeń. Natomiast, jeśli te oddziały idą na dzień dzisiejszy na L4, do tego trzeba zabezpieczyć granicę, to tych ludzi zaczyna brakować. Kogo będziemy powoływać? Nieetatowe oddziały policjantów, czyli patrolowców, dzielnicowych, czy z wykroczeń policjantów, którzy takie szkolenia mają czasem raz na pół roku. To będzie zbieranina ludzi, którzy nie są do końca przeszkoleni w tej materii i może być różnie w Warszawie - poinformował.
Zaznaczył, że wyznaczenie - i tak nie przeszkolonych pod tym kątem - policjantów z innych miejscowości do manifestacji w Warszawie odbije się na jakości zapewnienia bezpieczeństwa w osłabionych przez to miejscowościach.
"Jak się coś wydarzy 11 listopada, to tylko i wyłącznie odpowiedzialnym będzie za to minister Siemoniak. Nikt inny. Bo my chodziliśmy, ostrzegaliśmy, prosiliśmy, mówiliśmy. Więc wszystko teraz bierze na swoje barki ministerstwo"
Jego zdaniem protest policjantów może "przejść jak fala powodziowa".