Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Policjanci protestują w całej Polsce. Rozmawialiśmy z przewodniczącym komitetu. „Siemoniak nas wkurzył”

Coraz więcej funkcjonariuszy policji bierze L4. Doniesienia na temat mundurowych napływają z całej Polski. W rozmowie z portalem Niezalezna.pl Przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności sierż. sztab. Jacek Łukasik zaznaczył, że akcja jest spowodowana długotrwałym lekceważeniem funkcjonariuszy przez rząd. Oliwy do ognia dodało zachowanie ministra spraw wewnętrznych i administracji Tomasza Siemoniaka, który próbuje deprecjonować stanowisko protestujących.

Policjant
Policjant
policja.gov.pl - policja.gov.pl

Doniesienia o L4 mundurowych płyną z całej Polski. Informuje o nich profil "Mundurowi Dziękują Rządowi" na Facebooku. Z jego wpisów wynika, że zwolnienia lekarskie dotyczą jednostek m.in. w Jastrzębiu Zdroju, Gdańsku, Zambrowie, Zabrzu, Gliwicach, Wrocławiu i Warszawie. Postów cały czas przybywa.

"Informacje są wiarygodne"

W rozmowie z portalem Niezalezna.pl Przewodniczący Komitetu Protestacyjnego Policyjnej Solidarności sierż. sztab. Jacek Łukasik potwierdził, że przekazane przez wspomniany profil informacje są wiarygodne. - Ta strona podawała również podobne informacje w 2018 i 2021 roku - dodał.

"My nie organizujemy akcji masowego brania L4, tylko zachęcamy do udziału w badaniach profilaktycznych. Jeśli podczas tych badań wyjdzie, że policjant jest chory, to decyduje lekarz"

– zastrzegł.

Skąd akcja mundurowych?

W ubiegły piątek minister spraw wewnętrznych i administracji Tomasz Siemoniak zorganizował spotkanie ze związkami zawodowymi w policji. Tyle że przedstawiciel rządu nie zaprosił na nie jedynej grupy, która protestuje, a ta jest liczna. Zdaniem Łukasika, oliwy do ognia dolały medialne wypowiedzi Siemoniaka, w których deprecjonuje protest mundurowych oraz samego Przewodniczącego Komitetu Protestacyjnego.

"Jeżeli on dalej będzie twierdził, że nas nie ma i że nie musi rozmawiać, a nasze propozycje sprzed 10 miesięcy wrzucił do kosza, to niech to po prostu powie. Natomiast to, co powiedział wczoraj w stacji telewizyjnej, spowodowało tylko i wyłącznie wkurzenie wśród nas, policjantów i całe środowisko policyjne. Pan minister negując moją osobę, negując to, że mówię, jak jest oznajmił praktycznie, że w policji jest super, protestu nie ma i nie ma o czym rozmawiać. No to ludzie pokazują, jakie jest niezadowolenie poprzez masowe branie L4 teraz"

– wyjaśnił.

Przekazał nam, że z informacji, jakie do niego spływają wynika, że część osób wzięło zwolnienie lekarskie na tydzień, do 6-7 listopada. Podejrzewa jednak, że jeśli minister się "nie otrząśnie" to protestujący przedłużą swoje zwolnienia. - Już niektórzy mówią, że to jest też taka żółta kartka ostrzegawcza, czy czerwona, dla pana ministra, bo nie zapominajmy, że za chwilę są święta Bożego Narodzenia i Nowy Rok - powiedział. Dodał, że ma nadzieję, iż cała akcja zakończy się po 12. listopada - po przejściu nadchodzących świąt.

Rząd lekceważy policjantów

Punktem zapalnym całej sytuacji było rządowa propozycja waloryzacji pensji o 5 proc. Dla policjantów jest to po prostu śmieszne. Mundurowi przyjęci po 2013 roku - a jest ich blisko 40 tysięcy, prawie połowa formacji - chcą obniżenia wieku emerytalnego i zmiany sposobu naliczania emerytury.

"Dzisiaj to jest 25 lat służby minimum. Emerytura jest obliczana z 10 wybranych lat o i wynosi 60 proc. My chcemy to obniżyć do 18 lat i wyliczyć z ostatniej pensji tak, jak mają to policjanci przyjęci przed 2013 rokiem. Jeśli ten postulat zostałby wprowadzony, to proszę mi uwierzyć: do policji zaczęliby iść najlepsi z najlepszych, obecni policjanci by się uspokoili - bo wiedzieliby, że mają normalnie obliczaną emeryturę"

– oznajmił. Kolejna rzecz to są tzw. pracownicy cywilni - również ci, którzy mają dostęp do tajnych informacji. Znaczna większość z nich od przyszłego roku będzie zarabiać najniższą krajową. - To jest kuszenie losu - oznajmił Łukasik.

Zaznaczył też, że postulaty są przedstawiane ministerstwu od dawna jednak nie spotykają się z jakąkolwiek odpowiedzią.

Weryfikacja jak za komuny

Przewodniczący Komitetu Protestacyjnego zaznacza, że osoby z kręgów rządzących prowadzą zmasowany atak na akcję i opowiadają, iż próbują jej umniejszać. Co więcej, z jego relacji wynika, że powróciły standardy z najgorszych czasów ostatniej historii.

Jest nagonka ze strony przełożonych. Chodzą i wypytują się na poszczególnych, małych jednostkach powiatowych, kto jest w "Solidarności", czego nie wolno robić. Łamią prawo związkowe, robią odprawy ze wszystkimi i każdego się pytają, czy protestuje. Komuno wróć? Stan wojenny? My mieliśmy wczoraj konferencję pod Sejmem - ośmiu, czy dziewięciu policjantów przyjechało, trzy radiowozy, bo chyba komendant główny się wystraszył, że nie wiadomo, co zrobimy"

– powiedział. - No, bawmy się w inwigilację, bawmy się w zwalczanie "Solidarności" - dodał.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#policja #Lucyna #Solidarność

Mateusz Święcicki