Ubiegły piątek przyniósł odpowiedź na wiele pytań, które stawialiśmy sobie przez ostatni rok. Pytań o sens tego, co dotknęło nasze państwo. Choć nie nastąpiła zmiana władzy, Sejm się nie rozwiązał, nikt nie podał się do dymisji, nikt nie uderzył się w piersi, to coś się w sposób nieodwracalny zmieniło.
Żyjemy w innym kraju. Krótko przed świętem Wszystkich Świętych okazało się, że wiary, nadziei, miłości oraz wolności i wielkiej godności niewinnego człowieka nie da się zabić, umieszczając go za kratami i poddając torturom. Przeciwnie, taki człowiek staje się dla innych źródłem siły. Pomimo łez księdza Michała i jego łamiącego się głosu, pomimo wstrząsających szczegółów relacji obu uwięzionych siedem miesięcy temu pań wszyscy w Polsce mogli zobaczyć, jak dokonuje się wielkie zwycięstwo prawdy. Takich zwycięstw świat polityczny UE – i Rosja – nie przewiduje. I bardzo się ich boi. On tylko podlicza słupki, zapycha sejfy, kalkuluje, zwiera szeregi kłamców. A tu troje ludzi wyposażonych jedynie w modlitwę – także rzesz modlących się za nich – oraz dzięki odważnym obrońcom wychodzi z cel jak zwycięzcy. Tych rozpromienionych twarzy polska historia nie zapomni nigdy. Reżim już został pokonany. Polacy zobaczyli, gdzie jest źródło ich prawdziwej siły.