Koszulka "RUDA WRONA ORŁA NIE POKONA" TYLKO U NAS! Zamów już TERAZ!

Macierewicz dla Niezalezna.pl: zespół MON popełnił przestępstwo. Sprawa będzie skierowana do prokuratury

Zespół badający prace podkomisji smoleńskiej i kierownictwo MON popełnili przestępstwo. Nie mają wymaganej zgody sądu na takie dysponowanie materiałami podkomisji – powiedział w rozmowie z Niezależna.pl Antoni Macierewicz. Zapowiedział, że skieruje sprawę do prokuratury.

Antoni Macierewicz
Antoni Macierewicz
Tomasz Jedrzejowski - Gazeta Polska

W czwartek wnioski z raportu zespołu badającego prace podkomisji kierowanej przez Macierewicza ogłosili minister obrony narodowej Władysław Kosiniak-Kamysz i wiceszef MON Cezary Tomczyk. Według nich podkomisja smoleńska kosztowała Skarb Państwa ponad 81 mln zł. W związku z jej działaniami do prokuratury trafi 41 zawiadomień o możliwości popełnienia przestępstwa m.in. przez Macierewicza.

W rozmowie z Niezależna.pl polityk odpiera zarzuty. Jego zdaniem stanowisko przedstawione w czwartek to „skandal i złamanie prawa”. 

Naruszenie prawa i wniosek do prokuratury

Jak wyjaśnił Macierewicz, złamano ustawę prawa lotniczego artykułu 134. ust. 1a. Zgodnie z art. 134 ust.1: „w celu zapobiegania wypadkom i incydentom lotniczym komisje (…)prowadzą badania okoliczności i przyczyn zaistniałych wypadków i incydentów lotniczych”. Art. 134 ust.1a stanowi, że „udostępnianie wyników badań okoliczności i przyczyn zaistniałych wypadków i incydentów lotniczych, zebranych podczas prowadzenia badania zdarzenia lotniczego w celach innych niż cel, o którym mowa w ust. 1, może być dokonane wyłącznie na potrzeby postępowania przygotowawczego, sądowego lub sądowo-administracyjnego za zgodą sądu. Właściwy do rozpoznania sprawy jest dla Komisji, o której mowa w art. 17, Sąd Okręgowy w Warszawie, a dla Komisji Badania Wypadków Lotniczych Lotnictwa Państwowego, o której mowa w art. 140, Wojskowy Sąd Okręgowy w Poznaniu”. 

Nie mieli zgody sądu. Przejęli od komisji i fałszywie dzisiaj przedstawili 180 000 stron i drugie tyle materiałów internetowych. To jest przestępstwo i bezprawie. Nie są komisją lotniczą, nie zostali wprowadzeni do komisji lotniczej, nie zostali uznani za podkomisję lotniczą. Są organizacją działającą w niejasny sposób przy Ministrze Obrony Narodowej. Nie mają więc prawa dostępu do materiałów komisji lotniczej bez zgody sądu wojskowego w Poznaniu. Popełnili przestępstwo

– ocenił Macierewicz.

Jak poinformował, skieruje sprawę do prokuratury. „Taki jest, taki jest mój obowiązek, bez względu na to, co myślę o obecnej prokuraturze” – ocenił. 

"Szokująca liczba kłamstw"

Macierewicz uznał, że czwartkowe wystąpienie z udziałem kierownictwa MON jest „szokujące przez liczbę kłamstw, które padły”. 

Za bezzasadny uznał m.in. zarzut, że podkomisja, którą kierował, zniszczyła samolot Tu nr 102, bliźniaczy do Tu-154 nr 101 M. Podkomisja i jej eksperci przeprowadzali na nim ekspertyzy. 

To, co dzisiaj powiedziano, jest kłamstwem i oszustwem. Przywołują, że ten samolot był sprawny w roku 2011. Nie mówią tego, że w roku 2012 została ujawniona bardzo istotna awaria silnika numer 2 w tym samolocie. Mogła grozić absolutnym zniszczeniem samolotu, uderzeniem w ziemię i rozbiciem pozostałych silników. Nie została nigdy naprawiona. Okazało się, że awaria powstała właśnie w czasie remontu samolotu w Rosji. Samolot był już zupełnie niesprawny i zniszczony, gdy zaczęliśmy jego badania

– powiedział.

Za „niesłychany” Macierewicz uznał atak, że jako poseł i polityk kierował pracami podkomisji.  

A Jerzy Miller jako szef komisji był kim? A pan minister spraw wewnętrznych, który odpowiadał za to, że służby specjalne nie zbadały lotniska przed wylotem pana prezydenta do Smoleńska, nie zbadały, kto był kontrolerem lotów, nie sprawdziły zagrożeń dla pana prezydenta. I ten człowiek nie był politykiem? Podlegał Donaldowi Tuskowi

– powiedział.

W ocenie Macierewicza w czwartek zmanipulowano opinię publiczną przez selektywne przedstawienie materiałów i stanowisk ekspertów komisji. „Na przykład Frank Taylor napisał, że trzeba dalej badać sprawę. Nie wycofuje się ze stanowiska. Przedstawiono fałsze i absurdy” – stwierdził.

Za nieprawdziwe uznał też zarzuty, jakie mu postawiono w sprawie jego spotkania z Rosjanami Aleksandrem Glazkowem i  Romanem Rostkiewiczem. 

Nie miałem prawa zbierać materiałów od ludzi, którzy mają materiały dowodowe mogące być istotne. To bzdura.  Jeśli chodzi o pana Rostkiewicza, miałem pełną wiedzę, kim jest i jak się nazywa. Współpracował ze strukturami brytyjskich władz. Zgłosił się do współpracy i poznał nas z panem Taylorem. Glazkow przedstawił bardzo ciekawe informacje, ale dyskusyjne.  Był właścicielem części własności ziemskiej przy smoleńskim lotnisku. Relacjonował wiedzę w związku ze swoją obecnością na tym terenie. Fakt rozmowy przedstawiłem SKW

– powiedział. 

Macierewicz za fałszywe uznaje również zarzuty, że komisja, którą kierował, „zgubiła część dowodów” np. elementy rozbitego samolotu.

To się stało, zanim zostałem członkiem komisji, najprawdopodobniej w 2017 roku. Gdy się o tym dowiedziałem, kiedy prokuratura napisała, że chce zwrotu części dowodów, zacząłem  ich szukać. Okazało się, że rzeczywiście większości tego nie ma. Pięć fragmentów zostało wydanych przez członków komisji do badania w Wojskowej Akademii Technicznej. Ta część została zwrócona prokuraturze, czyli te pięć  fragmentów. Okazało się, że reszty nie ma. I wtedy wykonałem materiał relacjonujący wszystkie moje działania, wskazujący, która osoba mogła wysłać brakujące fragmenty do NIAR-u. Wysłałem to do prokuratury z wnioskiem o podjęcie działania prawnego. To był mój wniosek!!!

– powiedział.

 Za kolejne kłamstwo uznał informację, że 1 mln zł podkomisja wydała na jego ochronę.

Decyzja zapadła w MON. Byłem ochraniany, ponieważ pojawiały się publiczne stanowiska, że będę zamordowany. Zostało też wszczęte śledztwo przez prokuraturę w sprawie zagrożenia mojego życia. Podkomisja nie wydawała żadnych środków na moją ochronę

- powiedział.

Według Macierewicza „część symulacyjna” analiz NIAR, czyli amerykańskiego Narodowego Instytutu Badań Lotniczych, została zawarta w raporcie podkomisji. 

W tym zakresie, w jakim zrobili symulacje, ich praca jest wykorzystana przez nas, zapłacona i uznana za najwyższej jakości analizę. Druga część została zrobiona przez nich w oparciu o hipotezy, nie w oparciu o symulację. Oczywiście nie została przez nas przyjęta do wiadomości, bo to nie miała żadnego związku z rzeczywistym badaniem naukowym

– powiedział.

 

 



Źródło: niezalezna.pl

#Antoni Macierewicz #Katastrofa smoleńska

Tomasz Grodecki