Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Ścigają 90-letnią nazistkę. Podeszły wiek nie zwalnia od odpowiedzialności

Prokuratura wszczęła postępowanie wobec ponad 90-letniej kobiety, która w 1944 roku, jako młoda SS-manka, była strażnikiem w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau.

wikimedia.org/wikipedia/commons/8/86/SS_cap_3.jpg
wikimedia.org/wikipedia/commons/8/86/SS_cap_3.jpg
Prokuratura wszczęła postępowanie wobec ponad 90-letniej kobiety, która w 1944 roku, jako młoda SS-manka, była strażnikiem w niemieckim obozie koncentracyjnym Auschwitz-Birkenau. Hamburska prokuratura, która prowadzi sprawę, zapewnia, że ani podeszły wiek podejrzanej, ani ewentualny jej zły stan zdrowia, nie odgrywa w tym wypadku żadnej roli.

Przypadkowo odnalezione w 2013 r. w archiwum w Ludwigsburgu akta pewnej kobiety z Hamburga ujawniły, że w roku 1944, mając 23 lata, należała ona do SS i była jednym ze strażników niemieckiego obozu zagłady Auschwitz-Birkenau. Sprawę do prokuratora skierował Centralny Urząd Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu. Prokuratura w Hamburgu (obecne miejsce zamieszkania kobiety) zarzuca podejrzanej współudział w zamordowaniu więźniów tego obozu. Rzecznik prokuratury Nana Frombach podczas konferencji prasowej stwierdziła, że zarówno mord, jak i pomocnictwo w mordzie, nie ulega przedawnieniu, w związku z tym wiek i stan zdrowia podejrzanego nie odgrywają w tym wypadku najmniejszej roli. Jednak Frombach zaznaczyła, że prokuratura nie wystawiła jeszcze aktu oskarżenia, ponieważ musi sprawdzić wiele szczegółów, np. to, czy podejrzana nie była już w Niemczech sądzona za te zbrodnie.

Jak wynika z danych Centralnego Urzędu Ścigania Zbrodni Nazistowskich w Ludwigsburgu, 90-latka z Hamburga jest 30. osobą mieszkającą w Niemczech, która w ostatnich latach, jako były strażnik dawnych niemieckich obozów zagłady, została oskarżona o współudział w zamordowaniu więźniów. Do oskarżeń mogło dojść dzięki uznanemu za precedens wyrokowi skazującemu przeciwko byłemu strażnikowi z niemieckiego obozu zagłady w Sobiborze Johnowi Demjaniukowi. W 2011 r. sąd w Monachium uznał go pomimo braku ewidentnych dowodów na popełnienie zbrodni za winnego współuczestnictwa mordu. Wyrok ten stał się precedensem prawnym, umożliwiającym ściganie innych obozowych strażników. Wcześniej sędziowie niemieckich sądów żądali przedstawienia niezbitych dowodów indywidualnej winy, których oczywiście po tylu latach zawsze brakowało.

Wielu sprawców pozostało bezkarnych

Szef pionu śledczego niemieckiego odpowiednika polskiego IPN (CUŚZN) Kurt Schramm przyznaje, że dopiero nowa wykładnia prawna realizowana od 2011 r. umożliwia karanie nazistowskich zbrodniarzy. Dyrektor i przewodniczący pionu ścigania hitlerowskich zbrodniarzy wojennych w Centrum im. Szymona Wiesenthala Efraim Juroff twierdzi, że w Niemczech, Austrii, a także na Bałkanach nadal spokojnie żyje kilkuset zbrodniarzy wojennych. Niemieckie sądy po drugiej wojnie światowej niezbyt chętnie ścigały zbrodniarzy wojennych. Od 1950 r., kiedy to państwo RFN zaczęło ścigać i sądzić zbrodniarzy samodzielnie, skazano jedynie niecałe 4 proc. zarejestrowanych i poszukiwanych zbrodniarzy hitlerowskich. Jak wynika z badań Instytutu Historii Najnowszej w Monachium, po wojnie spośród około 173 tys. nazistów podejrzanych o zbrodnie wojenne skazano niecałe 6,6 tys., z czego 12 osób otrzymało wyrok śmierci, 163 dożywocie, około 6200 różnej wielkości wyroki więzienia, a ponad 120 osób skazano jedynie na karę grzywny. W sumie tylko 1100 osób zostało skazanych za morderstwo. Znakomita większość niemieckich zbrodniarzy nie została nigdy „nękana” przez niemiecki wymiar sprawiedliwości, a wielu z nich dożyło lub dożywa starości w spokoju i dobrobycie.

 



Źródło: niezalezna.pl

Waldemar Maszewski