- Wychodzę z kościoła. Podchodzi do mnie młoda dziewczyna. 14-15 lat. Mówi: - "Przepraszam - czy mogę zająć chwilę? Chciałam powiedzieć, że my z kolegami i koleżankami, jesteśmy w ósmej klasie podstawówki, lubimy się bawić przy "Złotej płycie" Shakin' Dudi. W ogóle przy utworach Shakin' Dudi. Nas to kręci! Żywa muzyka, która ma jakiś przekaz i dużo energii, jest w miarę prosta do zrozumienia - na pewno będzie miała swoich odbiorców i będzie ich coraz więcej. Zobaczymy, to w sobotę 5 października br. na 42. edycji Rawa Blues Festival w katowickim "Spodku", największym festiwalu bluesowym pod dachem, na świecie - mówi w rozmowie z Niezalezna.pl Ireneusz Dudek, kompozytor, wokalista, autor tekstów, założyciel i dyrektor Rawa Blues Festival w Katowicach. I dodaje: - Wiele osób pyta o ten katowicki koncert i mówią - że się na niego wybierają. Shakin' Dudi ciągle kręci.
Singiel promujący pana najnowszą płytę pt. "Terminator" nawiązujący do hollywoodzkiego przeboju Jamesa Camerona, to głos przeciwko sztucznej inteligencji, dlaczego?
- Teksty moich piosenek pisze Darek Dusza, ale ja utożsamiam się z nimi. Uważam, że przede wszystkim liczy się człowiek, a potem dopiero są te wszystkie maszynerie. Jeżeli człowiek sam ze sobą się nie dogada, może obudzić się w świecie, na który nie będzie miał już wpływu. Technikę trzeba kontrolować. Człowiek ma duszę, a "Terminator" nie ma...
Koncert na 42. Rawie Blues Festival 5 października br. w Katowicach, największym festiwalu bluesowym na świecie in-door - pod dachem, największym i najważniejszym wydarzeniu bluesowym w Polsce - zostanie poświęcony 40 latom na scenie - Shakin' Dudiego. To okazja do podsumowań.
- 40 lat temu byłem zafascynowany punkiem, ale powiedziałam sobie jasno, że nie mogę go grać, bo mam 33 lata - okrzyczano by mnie na scenie, staruchem. Poszukałem, więc nowych rytmów i znalazłem rytmy garażowe. Słuchałem rock and rolla i stwierdziłem, że to będzie dobre. Poza tym triumfy święcił Shakin' Stevens, który rozpropagował rock and rolla - robiąc z niego dyskotekę. Miałem pretekst, by stworzyć grupę złożoną z dwóch punkowców, dwóch bluesmanów, dwóch jazzmanów. Wszyscy spotkali się na jednej scenie i zagrali, to co wymyśliłem. Podszedłem do sprawy profesjonalnie, zmieniłem cały image. Ściąłem włosy na krótko. Przed lustrem robiłem różnego rodzaju głupie miny, by znaleźć te odpowiednie. Trenowałem "łkania" i różne inne figury dźwiękowe. Uczyłem się ruchów, by właściwie się poruszać. Pracowałem nad sobą, musiałem zostać innym facetem. Udało się! Gdy zagraliśmy koncert, siedziałem w garderobie. Ś.p. Jurek Kawalec podszedł do mnie, a byliśmy kolegami - bo mieszkał naprzeciwko mnie, i mówi: - "Irek to ty?". Pomyślałam, to dobry sygnał, coś z tego będzie. I rzeczywiście pomysł spotkał się z bardzo dobrym odbiorem. Nagraliśmy "Złotą płytę", która pokryła się potrójną platyną i kiedy byliśmy u szczytu sławy, i każdy oczekiwał następnych wydawnictw powiedziałem: - "Rozwiązuję to przedsięwzięcie". To był artystyczny happening, nie mógł trwać w nieskończoność. Po latach do tego powróciłem. Byłem, wtedy zafascynowany neo swingiem. Pomysł podsunął mi Maciek Radziejewski, który mieszkał w Stanach. Opowiadał, że to taka modna rzecz, posłuchałem i stwierdziłem - "o - to będzie bardzo dobre, dla Shakin' Dudiego". Zrobiłem w tym stylu trzy płyty. Neo swing się jednak u nas nie przyjął... Swing tak, neo swing nie.
Na 40-lecie zaprosiłem tamtych kolegów, by ze mną zagrali. Z Maćkiem Radziejewskim grałem jeszcze w "Apokalipsie", prawie 50 lat temu. W ogóle z nim grałem dłużej, bo chodziliśmy do tej samej szkoły. On później poszedł grać do Cześka Niemena, natomiast do nas przyszedł Janek Borysewicz, którego teraz też zaprosiłem na jubileusz. Każdy zagra po jednym utworze z repertuaru Shakin' Dudi. Dalej Grzesiek Kapołka, który też wcześniej grał ze mną, Krzysztof Głuch, który ze mną nagrywał "Złotą płytę", ale też Paulina Przybysz. Spotkałam ją na jednym z festiwali, posłuchałem... Gdy powiedziała: -"Wychowywałam się na pana muzyce", wróciłem do domu i myślę: -"Ja ją zaproszę". I tak się stało. W takim dużym składzie gości - zagramy swoje największe przeboje. To się stanie w sobotę 5 października, punktualnie o godz. 19.00, bo u nas musi być dyscyplina czasowa!
Na pana przebojach rzeczywiście wychowuje się kolejne pokolenie. Czy nie obawia się pan, że teraz młodzi ludzie powiedzą - nas to już nie interesuje?
Nie! Podam przykład. Wychodzę z kościoła. Podchodzi do mnie młoda dziewczyna. 14-15 lat. Mówi: - "Przepraszam - czy mogę zająć chwilę? Chciałam powiedzieć, że my z kolegami i koleżankami, jesteśmy w ósmej klasie podstawówki, lubimy się bawić przy "Złotej płycie" Shakin' Dudi. W ogóle przy utworach Shakin' Dudi. Nas to kręci!" Żywa muzyka, która ma jakiś przekaz i dużo energii, jest w miarę prosta do zrozumienia - na pewno będzie miała swoich odbiorców i będzie ich coraz więcej. Zobaczymy, to w sobotę na 42. edycji Rawa Blues Festival w Katowicach. Wiele osób pyta o ten koncert i mówią - że się na niego wybierają. Shakin' Dudi ciągle kręci.
Zostawmy na moment tematy muzyczne. Czy był w pana życiu - 40 lat na scenie, to jest też takie podsumowanie życiowe - moment, w którym trudno było unieść rzeczywistość i jak pan dał sobie z nią, wtedy radę?
Jestem rockandrollowcem. Gdy człowiek jest młody pozwala sobie na różne rzeczy. Na szczęście nie na narkotyki, ale trochę przesadziłem z alkoholem, z tym miałem problem. Potem jednak był ślub kościelny z moją żoną, która jest przeciwnikiem alkoholu - i przysiągłem przed Bogiem, że już nie będę. I 30 lat jestem czysty. Żyję i cieszę się dobrym zdrowiem. Chociaż cały czas mam różnego rodzaju operacje. Ostatnio bypassy... Jestem jednak człowiekiem pogodnym i myślę, że tędy droga! Bez Boga nic się nie da zrobić...
Czyli w najtrudniejszym momencie pomogła wiara.
Tak, moi rodzice byli bardzo wierzący. Zostałam wychowany po katolicku. Miałem zakręty, ale z biegiem lat wróciłem do źródeł.
Porozmawiajmy na zakończenie o pana najnowszej płycie, której premiera też będzie na 42. Rawie Blues Festival.
Spotkaliśmy się z Darkiem Duszą, który powiedział, że nie mamy prawa do tych pierwszych nagrań. Podpisaliśmy "zły papier", i teraz nawet nie wiem, co i jak w dokumentach - jest. Stwierdziłam, że nie będziemy chodzić po sądach i mówię: - "Wejdziemy do studia w Katowicach - analogowego - i tak jak 40 lat temu, nagramy płytę". Nagraliśmy podkłady za jednym razem. Bez dogrywek. Potem mój wokal. Gdy Darek Dusza tego posłuchał, mówi: -"Irek ty śpiewasz, jak 40 lat temu. Nic się nie zmieniło". I to jest tak zagrane, jak 40 lat temu. Jest ta sama aranżacja, nic w niej nie zmieniałem, a brzmienie jest nawet lepsze. Ta płyta, maxi singiel, tam jest 8 utworów: dwa razy "Terminator", który miał już 200 tys. odsłon na YouTube'ie, jak na bluesa i rock and rolla, to bardzo dużo; "Jesienny blues", który po dwóch tygodniach miał 80 tys. odsłon. Są oczywiście, takie przeboje jak: „Au sza la la”, „Zastanów się co robisz”, „To ty słodka”, „Za dziesięć minut trzynasta” i... „Och Ziuta”. Ludzie pytają o tę "Złotą płytę". Tu będą mieli dwa w jednym. Roześlę ją po różnych festiwalach pokazując, że jesteśmy w dobrej kondycji. Myślę, że - gdy ludzie są wrażliwi na dźwięki, zastanawiają się w jakiej kondycji jest zespół, to ich przekona. Nie moja gadka, a dźwięki muzyki. Płyta została wydana w nakładzie... 300 sztuk, które będą dostępne tylko jutro na "Rawie".
Wracamy do źródeł i cały czas idziemy pod górkę! Zawsze miałem swoją drogę i nią kroczę, i w ostateczności wychodzę na tym dobrze. Trzeba być sobą, być artystą poszukującym. Nie można się wbijać w to, co niby ludziom się podoba, co podpowiadają różne, duże firmy. Gdy słyszę człowieka, który coś mi podpowiada, najpierw pytam chłopie: -"Coś ty zrobił?"
Zwykle, to są takie "know body".