Od falstartu rozpoczęły się igrzyska w Paryżu i nie chodzi wcale o występy Polaków, ale całą otoczkę związaną z imprezą, która powinna być świętem sportu.
Głośno zrobiło się o dwóch „zawodniczkach” turnieju bokserskiego, które nie zostały dopuszczone do zeszłorocznych mistrzostw świata, bo nie przeszły testu płci, a teraz MKOl – jak gdyby nigdy nic – pozwolił „sportsmenkom” wystartować w zawodach. Oczywiste jest, że w boksie przewaga siły ciosów dorosłego mężczyzny w stosunku do kobiety jest bezdyskusyjna, więc sprawa tożsamości płciowej nie może budzić żadnych wątpliwości. Już od kilku lat media ostrzegają, że sportowcy naszprycowani testosteronem mogą zniszczyć kobiecy sport. A skoro są wątpliwości, niech MKOl przeprowadzi swoje badania.