Z roku na rok coraz więcej osób przychodzi na uroczystości związane z Żołnierzami Wyklętymi, których sowiecka bezpieka chciała wymazać z pamięci Polaków.
Coraz więcej młodych ludzi przychodzi czcić swoich bohaterów. Tych, których najpierw PRL, a później niektóre środowiska III RP nazywały bandytami. Wystarczy przypomnieć chociażby publikacje „Gazety Wyborczej” na temat mjr. Józefa Kurasia „Ognia”. To prezydent Lech Kaczyński i prezes IPN-u Janusz Kurtyka upomnieli się o pamięć o „Ogniu” i jego żołnierzach. I nie tylko o nich – wystarczy przypomnieć, ilu bohaterów zamordowanych przez siepaczy z NKWD i MBP pośmiertnie odznaczył i awansował prezydent Kaczyński. Dlatego pamięć o Żołnierzach Wyklętych jest jednocześnie pamięcią o prezydencie Kaczyńskim, prof. Kurtyce i ludziach IPN-u, przywracających nazwiska bezimiennym, których pochowano w dołach śmierci. I to jest największe nasze zwycięstwo.
Nie dało się zabić pamięci narodowej mimo zmasowanej propagandy uprawianej przez resortowe dzieci, których ojcowie jako szczególne osiągnięcie uznawali zwalczanie „leśnych band”, czyli żołnierzy AK, WiN-u i NSZ-etu.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Dorota Kania