Na otwarciu igrzysk olimpijskich w Paryżu zobaczyliśmy obrzydliwy występ drag queens parodiujących „Ostatnią wieczerzę” Leonarda da Vinci. Momentami ceremonia przypominała satanistyczny pokaz.
Kolejny raz w Europie – pod szyldem tolerancji – obrażono uczucia chrześcijan. Zobaczyliśmy, że na Starym Kontynencie nie poradzimy sobie z wyzwaniami z zewnątrz tak długo, jak będziemy pozwalać lewacko-liberalnym środowiskom niszczyć filary naszej cywilizacji. Miał rację Przemysław Babiarz, nazywając rozbrzmiewającą na igrzyskach piosenkę Lennona „Imagine” promowaniem „wizji komunizmu”.
W tym samym czasie na wiecu w West Palm Beach Donald Trump zapowiedział, że powoła „nową federalną grupę zadaniową do walki z uprzedzeniami antychrześcijańskimi”. Jej celem będzie „badanie wszelkich form nielegalnej dyskryminacji, nękania i prześladowań chrześcijan w Ameryce”. Francja jest już prawie stracona. Europa jest już prawie stracona. I tylko jedna Ameryka 5 listopada może odmienić bieg wydarzeń i sprawić, że skończy się walka z chrześcijaństwem i tradycyjną rodziną.