Kilka tygodni po wizycie 45. prezydenta USA Donalda Trumpa w Polsce w lipcu 2017 r. Chiny i Rosja zorganizowały wspólne ćwiczenia wojskowe na Bałtyku. Teraz, tuż przed szczytem NATO w Waszyngtonie, ogłoszono, że w pobliżu granicy z Polską odbędą się wspólne manewry chińskich i białoruskich wojsk.
Pekin twierdzi, że nie są one skierowane przeciwko żadnemu krajowi. Tak się jednak dziwnie składa, że za każdym razem, gdy Polska jest uczestnikiem ważnego dla nas wydarzenia, podkreślającego wagę sojuszu z USA lub pozycję w NATO, ChRL demonstruje swoje bliskie relacje z reżimem wrogo do nas nastawionym i będącym zagrożeniem dla Zachodu i NATO. Pekin określa ćwiczenia z Białorusią przy naszej granicy jako „normalną wymianę wojskową”. Podobnie jako normalne opisuje swoje relacje z Rosją, gdy ta prowadzi brutalną wojnę na Ukrainie. Ta „normalność”, jak słusznie stwierdzono podczas szczytu NATO, objawia się tym, że Pekin jest „decydującym podmiotem umożliwiającym” działania wojenne Kremla. Jest współodpowiedzialnym za wojnę za naszą wschodnią granicą. To wszystko, czyli współpraca oraz wsparcie Pekinu dla Moskwy i Mińska, to bezpośrednie zagrożenie dla bezpieczeństwa naszego kraju.