Bo jeśli rzeczywiście inwestycje w CPK i atom miałyby zostać zablokowane, to można było to zrobić na dwa sposoby. Albo udawać, że się je prowadzi, a w rzeczywistości je sabotować, albo po prostu z nich zrezygnować, dorabiając do tego jakąś ideologię. Powiedziałby „nie” i już, większość mediów nawet to przyjęłaby bez problemu. Tusk wymyślił jednak inny sposób. Miota się w tym temacie tak, że tylko przysparza poparcia wielkim inwestycjom. Może przezornie więc o to chodzi? Jedno jest pewne: CPK i atomu nie chcą Niemcy. Niestety, polski rząd kieruje się życzeniem Berlina bardziej niż poglądami sporej części swoich zwolenników. Bardzo to symptomatyczne.