Ten występ na tyle mu się udał, że od początku bieżącej kadencji piastuje prestiżową funkcję marszałka Sejmu. Myli mu się jednak rola bezstronnego arbitra, organizującego pracę niższej izby parlamentu, z komentatorem. Komentator bierze zdecydowanie górę nad marszałkiem, odgrywając się raz po raz na przeciwnikach politycznych. Hołownia tak bardzo jest już zafascynowany wielkością swojej osoby, że publicznie zaczął straszyć Władimira Putina, że „wgniecie go w ziemię” i wyśle „za kraty albo na cmentarz”. Jest to woda na młyn kremlowskiej propagandy, która od miesięcy trąbi, że Polska prowadzi agresywną politykę przeciw Rosji i przygotowuje się do ataku. Marszałek nie dorósł do swej roli. Nerwy puściły mu po zabójstwie Aleksieja Nawalnego, ale w ewentualny zamach na polskiego prezydenta do dziś nie jest w stanie uwierzyć.