Prokurator Oddziałowej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie umorzył śledztwo w sprawie decyzji o przesiedleniu w 1947 roku, w ramach akcji „Wisła”, mieszkańców południowo-wschodniej Polski. Było ono prowadzone przez Oddziałową Komisję Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu w Rzeszowie na mocy zawiadomień o popełnieniu przestępstwa złożonych przez prezesa Związku Ukraińców w Polsce, przewodniczącego Prezydium Zjednoczenia Łemków i jednego z przesiedlonych. Jak dodaje IPN, postanowienie o umorzeniu śledztwa nie jest prawomocne.
Jedną z podstaw decyzji o umorzeniu śledztwa było stwierdzenie, że celem akcji „Wisła” było zlikwidowanie jednostek OUN-UPA dokonujących zbrodni na mieszkańcach południowo-wschodniej Polski. „Miała [ona] na celu zapewnienie bezpieczeństwa obywateli” – wskazano w komunikacie. Według Głównej Komisji Ścigania Zbrodni przeciwko Narodowi Polskiemu do zabezpieczenia ludności cywilnej przed atakami UPA niezbędne było odcięcie jej oddziałów „od zaopatrzenia i wsparcia wywiadowczego ze strony współpracujących z nią mieszkańców”. W tym kontekście przypomniano, że przy przesiedleniach nie stosowano kryterium narodowościowego. „Poza ludnością ukraińską około 20 proc. przesiedlonych stanowili Polacy, a ponadto także Łemkowie” – czytamy.
W latach 1942-1947 w wyniku zbrodniczych ataków UPA zostało zamordowanych około 130 tys. głównie polskich mieszkańców Wołynia, Małopolski Wschodniej, Podkarpacia i Lubelszczyzny. Celem ataków były również oddziały Wojska Polskiego i milicji oraz obiekty infrastruktury.
Terror dotykał także społeczności ukraińskiej i łemkowskiej. Oddziały UPA karały śmiercią za uchylanie się od służby w jej szeregach i za dezercję. Mordowały bliskich zbiegłej osoby i paliły ich domy. Na miejscową ludność, pod groźbą śmierci, nakładały kontrybucje. Przesłuchani w śledztwie świadkowie przyznawali, że wprawdzie towarzyszące akcji przesiedlenie było przymusem, ale sami chcieli przeprowadzki, aby zacząć żyć spokojnie. Zeznawali, że woleli opuścić domy, niż zginąć, bo na rodzinnej ziemi nie dało się żyć normalnie.
Zaznaczono też, że ewakuowani na tzw. ziemiach odzyskanych otrzymywali na własność gospodarstwa poniemieckie o znacznie wyższym standardzie cywilizacyjnym niż ich dotychczasowe domy. Świadectwem potwierdzającym zakorzenienie w nowych warunkach jest wskazane w komunikacie niewielkie zainteresowanie możliwością powrotu do swoich rodzinnych stron w latach pięćdziesiątych, gdy władze PRL wyraziły zgodę na możliwość opuszczenia tzw. ziem odzyskanych.