PODMIANA - Przestają wierzyć w Trzaskowskiego » CZYTAJ TERAZ »

Lis w przemyśle pogardy

Tomasz Lis poczuł się urażony, że ktoś ośmielił się opisać historię nie tylko jego, ale także drugiej żony Hanny Lis (nazywanej na korytarzach telewizji publicznej „Hanusiusią” z racji infanty

Tomasz Lis poczuł się urażony, że ktoś ośmielił się opisać historię nie tylko jego, ale także drugiej żony Hanny Lis (nazywanej na korytarzach telewizji publicznej „Hanusiusią” z racji infantylizmu i braku elementarnych podstaw wiedzy ogólnej). Lis stosuje swoistą miarę – ja mogę wszystko, inni – zwłaszcza prawicowi, konserwatywni dziennikarze – nie. Wystarczy przypomnieć materiał dotyczący rodziców Lecha i Jarosława Kaczyńskich.

Był to jeden z najbardziej obrzydliwych, pełnych insynuacji tekstów, który nigdy nie ukazałby się w żadnej przyzwoitej, szanującej się gazecie, ukazał się natomiast w tygodniku kierowanym przez Tomasza Lisa. „Newsweek” publikował też ohydne, przekraczające granice dobrego smaku i przyzwoitości okładki, a redaktor naczelny tygodnika zamiast argumentów wielokrotnie używał języka rynsztokowego i knajackich bluzgów. To akurat nie powinno dziwić nikogo, kto zna historię jego rodziny i rodziny jego żony. Dla przypomnienia, Stefan Kisielewski zamieścił nazwiska Waldemara i Aleksandry Kedajów (rodziców Hanny Lis) na liście zatytułowanej „Moje typy”, na której znalazły się osoby służalczo oddane komunistycznemu reżimowi Polskiej Rzeczypospolitej Ludowej.

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dorota Kania