Zwycięstwo drużyny Michała Probierza nad Łotwą nie osłodziło najgorszego w XXI w. roku polskiej reprezentacji. Gra Polaków dalece odbiegała od poziomu drużyny aspirującej do Euro 2024. Polacy przegrali z kretesem kwalifikacje, w których nie mieli prawa zająć miejsca niższego niż drugie.
Największą winę ponosi za to Fernando Santos, który nie tylko zdemontował reprezentację od strony sportowej, ale też popsuł atmosferę wokół niej. Niestety, szansy nie wykorzystał też Probierz, który stracił punkty w meczu ze słabiutką Mołdawią i Czechami. Paradoksem jest, że mimo to Biało-Czerwoni wciąż mogą zagrać na Euro 2024 i to z rywalami słabszymi albo o podobnym potencjale. Czy selekcjoner zdąży postawić choćby fundament pod awans, bo dziś reprezentacja jest jedną wielką niewiadomą?