Żaden z europejskich krajów nie wyrzekł się swoich korzeni i każdy twardo broni narodowych interesów. Tylko my, chcąc stać się Europejczykami, dążymy do bycia nikim – mówi Lech Makowiecki, bard, kompozytor i felietonista, w rozmowie z "Gazetą Polską Codziennie".
W Pana utworach duma z bycia Polakiem miesza się z goryczą życia w obecnej Polsce. Czy taki jest obraz współczesnego patrioty z sercem po prawej stronie?
Polacy są najwspanialszym europejskim narodem. Od ponad tysiąca lat znajdowali u nas schronienie Żydzi uciekający tu przed krwawymi pogromami w całej Europie, protestanci szukający azylu przed rzezią we własnych krajach czy tęskniący za tolerancją uczeni, artyści, myśliciele. Wielu z nich – zafascynowanych przymiotami polskiej duszy – stawało się żarliwymi Polakami już w pierwszym pokoleniu.
Powstrzymaliśmy zwycięski marsz Dżyngis-chana pod Legnicą. Nasza husaria z królem Janem III Sobieskim na czele ocaliła Europę przed dominacją islamu. A w 1920 r. Bitwa Warszawska postawiła tamę zalewowi bolszewickiej rewolucji. Polacy – mimo że tylko u nas za ukrywanie Żydów mordowano całe rodziny! – są najliczniej reprezentowani w grupie Sprawiedliwych wśród Narodów Świata.
Dlatego tak boli mnie dorabianie Polakom antysemickiej gęby, szydzenie z naszego patriotyzmu i zawołania Bóg, Honor, Ojczyzna. Żaden z europejskich krajów nie wyrzekł się swoich korzeni i każdy twardo broni narodowych interesów. Tylko my, chcąc stać się Europejczykami, dążymy ostatecznie do bycia nikim.
Co cennego tracimy, żyjąc tylko ułudą wolności?
Moderniści proponują genderowo-homoseksualno-feministyczną rewolucję uwalniającą człowieka od wszelakich hamulców moralnych. Prędzej czy później pedofilia, zoofilia czy nekrofilia wkroczą na salony jako znak obalenia kolejnego tabu. Nie jestem ortodoksyjnym fanatykiem wiary, ale totalne rugowanie z naszego życia Dziesięciu Przykazań zatopi naszą cywilizację. Nieco przewrotnie nawołuję zatem „modernistów” do żarliwej obrony krzyża. Gdy za chwilę mnożący się na europejskim socjalu muzułmanie przegłosują legalnie prawo szariatu, krwawo zakończą się „tęczowe igraszki”. A feministki w burkach nie będą już takie wojownicze i wyuzdane. Chłosta i kamienowanie potrafią skłonić każdego do zmiany poglądów...
Cała rozmowa w dzisiejszej "Gazecie Polskiej Codziennie"
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Jarosław Wróblewski