Nie trzeba sięgać daleko pamięcią, aby przypomnieć sobie powtarzane przez przedstawicieli opozycji hasło o „końcu demokracji” pod rządami PiS. Blisko 75-proc. frekwencja w niedzielnych wyborach, najwyższa w dziejach III RP, to najlepszy dowód na głupotę powielanych w przestrzeni publicznej tez.
Donald Tusk zmienia retorykę i nagle teraz mówi o „jednym z najpiękniejszych dni polskiej demokracji”. Kolejni przedstawiciele opozycji już licytują się w rozliczaniu PiS, stawianiu przed Trybunałem Stanu czy rozwiązywaniu instytucji. Tymczasem kondycja demokracji kuleje dziś w lewicowo-liberalnej Europie Zachodniej. To nie PiS jej dziś zagraża, ale partie opozycyjne, bo jak powiedział Jan Paweł II: „demokracja bez wartości łatwo przemienia się w jawny lub zakamuflowany totalitaryzm”.