W ósmą rocznicę zaprzysiężenia Lecha Kaczyńskiego na prezydenta bardzo boleśnie go brak. W kontekście neoimperialnych zakusów Rosji i hegemonii Niemiec w Europie, jak powietrza brakuje Polsce przywództwa, które umiałoby budować pozycję Polski nie jako „brzydkiej panny bez posagu”, ale jako lidera regionu.
Niestety, zamiast tego mamy uśmiechy nie mężów stanu, ale karierowiczów, którzy myśląc o swojej przyszłej osobistej karierze, wybierają strategię dworaków, dzieląc się między sobą rolami – gdy szef MSZ-etu obłaskawia Moskwę, szef Rady Ministrów – Berlin. Lech Kaczyński już im w tym nie przeszkadza. Ale prezydenta brakuje nie tylko w kontekście spraw międzynarodowych. „Chcieć to móc. […] Zwracam się do Was, Rodacy, abyście mimo wszystkich zawodów raz jeszcze uwierzyli. Mamy zmienić Polskę, ale bez Was jej nie zmienimy. A zmienić ją koniecznie trzeba”. To słowa Kaczyńskiego wygłoszone w Sejmie w dniu jego zaprzysiężenia. Mówił jeszcze, że Polacy poparli go w wyborach, bo oczekiwali wielkiej zmiany. Że „sens tej nadziei […] można określić słowami: sprawiedliwość, solidarność, uczciwość”. Życzę Państwu na święta wiary, nadziei i spokojnej pewności, że tej zmiany dokonamy.
Źródło: Gazeta Polska Codziennie
Joanna Lichocka