Wsparcie dla mediów Strefy Wolnego Słowa jest niezmiernie ważne! Razem ratujmy niezależne media! Wspieram TERAZ »

Resort w stanie rozkładu

Sprawa gen. Waldemara Skrzypczaka – do niedawna wiceministra obrony narodowej – nie tylko pokazała, w jaki sposób o kontrakty zbrojeniowe zabiegają lobby różnorakiej proweniencji.

Sprawa gen. Waldemara Skrzypczaka – do niedawna wiceministra obrony narodowej – nie tylko pokazała, w jaki sposób o kontrakty zbrojeniowe zabiegają lobby różnorakiej proweniencji. Unaoczniła również, w jak fatalnym stanie są nasze wojskowe służby specjalne, zwłaszcza Służba Kontrwywiadu Wojskowego.

Nie upłynął jeszcze miesiąc od dymisji Waldemara Skrzypczaka, a przez media przetoczyło się prawdziwe tornado informacyjne. Z jednej strony były wiceszef MON‑u mówi o przestępczych działaniach SKW: przemycie alkoholu czy nielegalnym wykorzystywaniu służbowych mieszkań. Z drugiej strony mamy doniesienia na temat rzekomego lobbingu generała Skrzypczaka w interesie jednej z izraelskich firm zbrojeniowych. Poza samym Skrzypczakiem, który zrzekł się ministerialnego fotela, ofiarą tej wojny totalnej padł szef SKW gen. Janusz Nosek.

Lobbyści w natarciu, SKW w uśpieniu

– Poszedłem na wojnę z lobbystami i wszedłem na gigantyczną minę. Zawiodło rozpoznanie. Okazało się, że uległem przez swoją żołnierską naiwność. Wydawało mi się, że jeśli chcę coś robić dobrze dla armii, to będę miał pełne poparcie m.in. służb. A zostałem sam na placu boju – mówił niedawno w wywiadzie dla Wp.pl gen. Waldemar Skrzypczak.

Nieoficjalnym powodem dymisji wiceszefa MON‑u były jego kontakty ze zbrojeniowym lobbystą Mieczysławem Bullem, a ściślej biorąc, to, co nastąpiło w wyniku tych kontaktów. Będąc w domu Skrzypczaka, lobbysta miał go namawiać do zakupu bezzałogowej wieży do transportera opancerzonego Rosomak, której producentem jest izraelski koncern Rafael. Skrzypczak się nie zgodził, a Bull miał go straszyć swoimi wpływami w SKW. Wiceminister sporządził notatkę z tego spotkania, która trafiła do kontrwywiadu wojskowego. Kilka tygodni później SKW… cofnęła Skrzypczakowi certyfikat dostępu do tajnych informacji. Kilkanaście dni później z funkcji szefa SKW odszedł gen. Janusz Nosek. Wiceszef MON‑u ze swoją funkcją pożegnał się 28 listopada. Co ciekawe, dzień wcześniej bliska znajoma Mieczysława Bulla, specjalistka ds. PR, współpracująca z izraelskimi firmami zbrojeniowymi Monika Bal rozesłała do mediów – w tym do „Codziennej” – list adresowany do premiera Donalda Tuska dotyczący Waldemara Skrzypczaka. Nietrudno się domyślić, że było to pismo oskarżające Skrzypczaka, a broniące Bulla. Jak już wspomnieliśmy, po tym liście Donald Tusk odwołał wiceszefa resortu obrony. Kilka dni wcześniej Monika Bal zawiadomiła prokuraturę o podejrzeniu popełnienia przestępstwa przez Skrzypczaka – wówczas jeszcze wiceszefa MON‑u. Według Bal „Waldemar Skrzypczak pisemnie złożył fałszywe doniesienia do Służby Kontrwywiadu Wojskowego co do rzekomego szantażowania go przez Mieczysława Bulla, wprowadzając tym w błąd organ państwowy”.

– Generałowi Skrzypczakowi wiele można zarzucić, ale w sprawie lobbingu zbrojeniowego nie zrobił nic, co mogłoby go skompromitować. To służby zawaliły na całej linii. Pozostaje otwarte pytanie, czy było to wyłącznie z lenistwa, czy też jest w tym drugie dno – komentował zaistniałą sytuację były żołnierz SKW.

Pijaństwo i kontakty z Moskwą

O fatalnej sytuacji w SKW „Codzienna” pisała od dawna. Ujawniliśmy m.in. zagubienie tajnych dokumentów przez jednego z szefów kontrwywiadu wojskowego czy też o libacjach alkoholowych z udziałem byłego już szefa SKW Janusza Noska. Doszło do tego, że wizyty delegacji zagranicznych przekształcały się w prywatne, kilkudniowe imprezy. Tak było z wizytą przedstawicieli Korei Płd. i Słowacji. W rzeczywistości była to kilkudniowa alkoholowa impreza na koszt państwa, w której wzięli udział gen. Nosek z żoną i jego najbliżsi koledzy z osobami towarzyszącymi.

Kolejnym, znacznie poważniejszym problemem są kontakty przedstawicieli Służby Kontrwywiadu Wojskowego z rosyjskimi służbami specjalnymi. Okazało się, że w ubiegłym roku Rosjanie bez problemów wjechali na teren SKW przy ul. Oczki w Warszawie służbowym samochodem, który wcześniej nie był sprawdzony przez polskie służby. Nie wiadomo, jakie urządzenia znajdowały się w samochodzie, którym poruszali się Rosjanie – czy nie było w nim m.in. zainstalowanego urządzenia skanującego zakres fal urządzeń wykorzystywanych przez SKW.

Szkolony przez Rosjan

Jakby tego było mało, obecny szef SKW ppłk Piotr Pytel zaliczył szkolenie w Moskwie w okresie, gdy pełnił urząd dyrektora zarządu operacyjnego SKW. W tym czasie regularnie spotykał się z oficerami rosyjskich służb specjalnych na płaszczyźnie służbowej i prywatnej – zarówno w Polsce, jak i w Rosji. Te zarzuty w publicznych wystąpieniach podnosił poseł Tomasz Kaczmarek w swoich oficjalnych wystąpieniach: mówił także o koordynowaniu przez ppłk. Pytla współpracy SKW z FSB, która odbywała się bez zgody i wiedzy premiera oraz ministra obrony narodowej.

Piotr Pytel karierę w służbach specjalnych zaczął w 1994 r. – trafił do Urzędu Ochrony Państwa, a później do Agencji Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Następnie – od końca 2007 r. – pracował w SKW. Pełniący wówczas obowiązki szefa Służby płk Grzegorz Reszka miał zastrzeżenia do Pytla, a swoje wątpliwości wyraził w pismach kierowanych do ówczesnego koordynującego służby ministra Jacka Cichockiego. Według nieoficjalnych informacji chodziło właśnie o kontakty z rosyjskimi służbami specjalnymi. Mimo to premier Donald Tusk powołał ppłk. Pytla jako p.o. szefa SKW, a sejmowa komisja ds. służb specjalnych głosami koalicji, SLD oraz ugrupowania Janusza Palikota poparła tę kandydaturę.

Wydaje się, że wokół dymisji generała Waldemara Skrzypczaka i generała Janusza Noska, a także wokół osoby Piotra Pytla jest tyle wątpliwości i niejasności, że nie sposób oczekiwać, że rozwiąże je sejmowa komisja ds. służb specjalnych – szczególnie pod obecnym kierownictwem. Na to nakłada się patologiczna sytuacja w Służbie Kontrwywiadu Wojskowego. Konieczne zatem staje się powołanie specjalnej komisji sejmowej, która wyjaśniłaby, co naprawdę dzieje się w SKW i MON-ie. O tym postulacie mówi zresztą coraz więcej polityków i obserwatorów sceny politycznej.
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Dorota Kania