Sprawdź gdzie kupisz Gazetę Polską oraz Gazetę Polską Codziennie Lista miejsc »

Jerzy Lubach: Zrobić porządek w Warszawie

- Sądząc z ostatnich wystąpień niemieckiego przywódcy największej partii w Parlamencie Europejskim, nareszcie skonkretyzowała się idea wymarzonej Armii Europejskiej. Przezwyciężono trudności logistyczne i słabość militarną większości członków UE jednym błyskotliwym pomysłem – stworzyć szpicę operacyjną pod kryptonimem „Grupa Webera-Wagnera”. W celu nabrania wprawy spacyfikuje się najpierw różne – wedle terminologii Putina – pseudopaństwa na wschodzie, zaprowadzając tam „porządek”, o jakim meldował Europie ku jej zadowoleniu car Mikołaj I po zdławieniu powstania listopadowego - pisze w felietonie dla "Gazety Polskiej Codziennie" Jerzy Lubach.

Zdjęcie ilustracyjne
Zdjęcie ilustracyjne
pixabay.com/tevenet

Na słynnej francuskiej karykaturze politycznej z 1831 r. „L’ordre règne à Varsovie” („Porządek panuje w Warszawie”) rosyjski sołdat o twarzy kościotrupa dzierży faję i długą pikę, stojąc w kałuży krwi z porąbanych ciał Polaków. U jego stóp leży odcięta głowa, inne sterczą nabite na takież piki, a w tle widać kamratów żołnierza zbrodniarza, uwijających się przy stawianiu szubienic, by wywieszać resztę „buntowszczikow”.

Zawsze w interesie Niemiec

Za mocno na dzisiejszą sytuację? Nie sądzę. Ze wschodu mamy bezczelne wypowiedzi prezydenta tzw. Federacji Rosyjskiej, kwestionujące sam byt państwa polskiego, które wedle niego, podobnie jak Ukraina, kraje bałtyckie czy kaukaskie, nigdy nie istniało, bo wszystkie były tylko częściami Imperium Rosyjskiego. Mimochodem wspomina i o tym, że zachodnia część Polski to podarek mocarstw dokonany kosztem pokonanych Niemiec i może zostać za krnąbrność odebrany. A to świetnie koresponduje z zachodnim „echem” Kremla, czyli niedawnymi wypowiedziami niemieckich polityków, określających landy byłej NRD jako „Niemcy Środkowe” – jakby prawdziwie „wschodnie” znajdowały się „pod tymczasowym zarządem polskim”, jak przez dziesiątki lat twierdził niemiecki Związek Wypędzonych.

Agentura Berlina w Polsce wyśmiewała to ewidentne podważanie integralności terytorialnej RP, upajając się nic niekosztującymi gestami cwanych niemieckich przywódców – jakieś tam przyklęki pod tym czy innym pomnikiem, objęcia w Krzyżowej czy rytualne kajanie się w KL Auschwitz – w nagrodę za to konsumując szczodre granty i wielce dochodowe posady w UE. No dobrze, co innego „pozarządowa” organizacja wypędzonych, co innego rząd Niemiec, ale gdy i ten równie butnie odrzuca jakąkolwiek poza wspomnianymi pustymi deklaracjami materialną odpowiedzialność za ludobójstwo i zbrodnie wojenne na Polakach oraz totalne zniszczenie i grabież naszego kraju, to… udające opozycję parlamentarną antypolskie partie w Polsce murem stają za swoim berlińskim sponsorem! 

Od lat głosując na forum UE na szkodę Polski, jak im każe Berlin, zatraciły ostatecznie wrażliwość na uczucia tzw. zwykłych Polaków, którzy nawet nie interesując się polityką, nie mogą pojąć, dlaczego kryjący się za unijną fasadą Niemcy mają prawo nam dyktować, jak mamy żyć we własnym państwie. Hasełka się zmieniają: ekologiczne w przypadku Puszczy Białowieskiej czy Lasów Państwowych, te dotyczące obrony demokracji w przypadku blokowania reformy wymiaru sprawiedliwości, a te dotyczące zasad europejskich w przypadku promowania aborcji i ideologii gender – ale zawsze jest to wtrącanie się w wewnętrzne sprawy suwerennego państwa, w interesie Niemiec.

Teraz, gdy dopadły skutki umów z Rosją i trzeba na gwałt przyspieszyć zabiegi wokół tworzenia supermocarstwa pod szyldem UE, spadły ostatecznie maski dobrotliwych starszych braci, pouczających o regułach demokracji naród, który uchwalił pierwszą w Europie konstytucję o 100 lat wcześniej, niż Niemców uszczęśliwił swoją cesarz, twórca Rzeszy. Jak ulał pasuje błyskotliwe określenie Mniszkówny z „Trędowatej”: „namiętności wypełzły im na usta”, wykrzywione grymasem złości.

Kto jest kto, każdy widzi

Drażnimy nie tylko byłych panów naszego życia i śmierci, wszak kandydatka na prezydenta RP z partii totalnej opozycji zwracała się do nas z wyrzutem graniczącym z obrzydzeniem: „Wy, Polacy...”. Odpowiedziałem jej wtedy: „My Polacy, a wy – kto?”. Dziś już każdy – poza totalną lemingozą – widzi, „kto jest hu”, jak to ujmują Moskale. Na sabacie Owsiaka pindoletta (wyrażenie mojej śp. Mamy) z tefałenów wzywała do głosowania na Partię Oszustów młodzież, ale nawet jeśli ją przeciągnie na swoją stronę, to pozostaje wciąż te 20 proc. skołowanych rodaków, którzy nie wiedzą, na kogo mają głosować.

Powiem szczerze, że nie wiem, co o nich myśleć. Najpierw dla kariery parę milionów w PZPR, potem z porywu serca niemal dziesięć milionów w Solidarności, po 13 grudnia garstka nas w podziemiu, potem masowe skreślanie komuchów 4 czerwca i „koniec komunizmu”, potem „komuno wróć”, Millery, Belki i Cimoszewicze, potem lekkie „prawicowe odchylenie” i znów podwójne rządy Partii Obłych, straszącej, że powiedzenie prawdy o Smoleńsku grozi wojną z Rosją. Teraz mamy nie tylko wojnę z Rosją tuż za naszą granicą, ale i zdemaskowane wszystkie kłamstwa PO i jej korzystny dla Rosji i Niemiec, a skrajnie szkodliwy dla Polski reset. I znów Miller, Belka i Cimoszewicz szkodzący krajowi w UE. I na to towarzystwo zamierza głosować co czwarty Polak!

Na samobójczym kursie

„Titanic” zwany Unią Europejską pruje na niewidoczny tylko dla jego dowództwa lodowiec. Co bystrzejsze szczury, jak szykujący nam energetyczny armagedon Frans Timmermans, już opuściły statek, porzucając nagle swoje wiekopomne misje zbawiania ludzkości przez jej wytrzebienie. Ale niemiecki kapitan od wieków znany jest z osobliwego rodzaju inteligencji, który wbrew instynktowi samozachowawczemu wali raz ustalonym kursem aż do końca. Wziąłem udział w internetowej dyspucie wywołanej przez Wojciecha Stanisławskiego z powodu niemieckiego plakatu, na którym pani przebija szpikulcem coś mającego przedstawiać macicę, z dumnym tekstem: „Na mnie się kończy moja linia krwi”. Kaj Małachowski celnie zauważył: „Ta nuta pojawia się ciekawie w »Untergang« [film „Upadek” o ostatnich dniach Hitlera]. Że skoro Niemcy nie umiały być wielkie, to niech zginą. Od zbrodniczej afirmacji do zabójstwa niespełnionej wielkości, której została już tylko hańba zbrodni, i stała się tak samo obmierzła jak pogardzani chwilę wcześniej untermensze. W tej chwili część niemieckiego mainstreamu jest właśnie w tej fazie, moim amatorskim zdaniem. O tyle więc twierdzę, że zdanie »zemsta należy do Boga« jest sensowne nawet dla kogoś, kto nie wierzy w Boga osobowego – oto mechanizm psychospołeczny, który tę zemstę Boga na zbrodniczych narodach realizuje – samobójczym samoobrzydzeniem. Ale chcą nas pociągnąć ze sobą. Trzeba sobie z tych mechanizmów zdawać sprawę, by się temu nie dać. By nie chcieć się temu dać”.

Czy doprawdy chcemy w tym uczestniczyć ze śpiewem na ustach – niemieckim „Heili-Heilo” z Gdańska lub puszczanym przez zaprzańców w rocznicę Powstania Warszawskiego komuszym „Bój to jest nasz ostatni”? A może raczej szukać sposobu, „jak zwyciężać mamy”? Wybór należy do Ciebie!
 

 



Źródło: Gazeta Polska Codziennie

Jerzy Lubach